Chortensja zaczeła opowiadać:
,, Urodziłam się na Perłowej Ziemi. Miałam dwie siostry Lire i Roxi. One również były białe jak ja. Nie byłysmy jednak w tym samym wielu. Lire i Roxi były pół roku od mnie starsze. Moja mama nazywała się Idia, a mój tata Lixer. To oni rządzili na Perłowej Ziemi, mimo iż byłam najmłodsza to miałam w przyszłosc zostać królową. Jednak nie wszystko było takie piękne jak się wydawało. Na mojej krainie ciążyła klątwa i to nie byle jaka. Klątwa została rzucona przez nadwornego magika. Kilka pokoleń temu na mojego prapradziadka, wszyscy mysleli że to tylko żart, ale klątwa dotkneła naszej rodziny. Dlaczego klątwa została rzucona nie wiem, rodzice nigdy nie chcieli mówić. Musieli mieć ważny powód. Moje siostry były przeklęte. Klątwa mówiła że przeklęci sprowadzą koniec na siebie i wszystkie lwy i lwice . Znakiem klątwy był błysk w oku, ale nie tak jak mam ja i moja mama tylko mroczny przeszywający, czarny. Według klątwy nikt miał się nie ostać i tak się stało, tylko ja ocalała, ale pewnie oni mnie znajdą i stanie się ze mną to co ze wszystkimi innymi. Wracają co opowiesci: moje urodziny były bardzo smutnym dniem, nawet moi rodzice się ze mnie nie cieszyli. To dla tego że ja też byłam przeklęta. Nieszczęście było bliskie. Wychowywałam się izolowana od innych podobnie jak moje siostry. Kiedy miałam miesiąc zaczeły się pierwsze problemy. Naszą ziemię nawiedziła susza. Zwierzęta zaczeły uciekać, a my głodować. Na dodatek do okała roznosił sie zapach padliny. Nie było co pić, w tych warunkach dalsze pilnowanie mnie i moich sióstr było nie możliwe. Wszystkie trzy bardzo się cieszyłysmy że nareszcie będziemy miały możliwosc gdzies się wymknąć, a najbardziej Roxi. Marzyła o tym by być jak inne lwiątka. Z chęcią by z żekła się tytułu królewskiego. Więc kiedy przestano nas tak bardzo pilnować ona pierwsza uciekła i zaczeła szukać szczęscia. Wracała tylko raz na jakis czas. Lira też zaczeła znikać. Tylko ja zostałam w domu i z nikim się nie zadawałam. Jednak któregos dnia cos mnie podkusiło i oddaliłam sie znacznie od domu, podeszłam aż pod granice z Ciernisą Ziemią. Było to straszne i ponura miejsce, gdzie żyły najgorsze lwy z najgorszych. Byłam tam ale się nie bałam czułam że cos mnie chroni. Kiedy przekroczyłam teren swojego przyszłego królestwa, zobaczyłam..."
Chortensja się rozpłakała. Tamte wydarzenia były dla niej szczególnie smutne. Ciężko było jej do niech wracać, bardzo ciężko.
- jak nie chcesz to nie musisz tego opowiadać - powiedział Kovu, po czym przytulił lwiczkę
Lwiczka poczuła się nagle szczęsliwa. Kovu przypominał jej ojca, tego za którym tak tęskniła. Tęsknota za nim, mama, siostrami i domem była ogromna, ale lwiczka wiedziała że czasu nie cofnie. Zapadła głęboka cisza. Dopiero po dłuższej chwili niedoszla przyszła królowa odezwała się
- Nie! Ja moge opowiac - przelkela slinke
- A wiec? - powiedzal zaiteresowany Sava
- ,, zobaczłam moje siostry, ale niestety nie były same. Były razem ze złymi lwami. Te lwy je... je... atakowały. One... one... one je raniły. Moje siostry zostały zabite na moich oczach.. Jednak ja sie nie wystraszłam tylko nabrałam odwagi. Podeszłam blizej i krzyknełam
,,-Zabiliście mi siostry nie daruje wam tego"
Lwy popatrzyły na mnie groźnie i zaczeły warczeć. Nastroszyłam siersć i ryknełam, a raczej pisnełam. Nikt mnie nie usłyszał, ale nagle zauważyłam że zaczełam się unosić. Uniosiłam się tak długo aż lwy odeszły. Kiedy znikneły mi z pola widzenia zobaczyłam..."
Niestety nie pamieętam kogo zobaczyłam - powiedziała Chortensja
- Nic nie szkodzi - powiedziała czule Kiara
- Co było dalej? - zapytała Lennia która niedawno co przyszła z Malaikim
- ,,Rozmawiałam z nią długo, bardzo dlugo po czym wruciłam do domu. Z każdym krokiem moja kraina stawała się coraz piękniejsza, aż kiedy wróciłam do swojej jaskini wszyskto wyglądało jak kiedys. Szybko pobiegłam do rodziców i powiedziałam im o moich siostrach. Bardzo się zasmucili, ale gdy spojżeli na mnie usmiechneli się. Okazało się ze nie jestem już przeklęta. W mojej krainie zapanował zarówno smutek jak i radosć. Wszyscy mieli nadzieje że wraz ze smiercią Liry i Roxy znikneła klątwa. Mylili się jednak. Dwa tygodnie później pojawiło się ogromne stado. Byli do nas wrogo nastawieni. Żądali odkupienia winny z naszej strony. W ciągu dwuch dni zabili wszystkich oprucz mnie i mojej mamy. Nam udało się uciec. Uciekałysmy bardzo długo, a oni nas gonili, czasem udało im się zranić moją mamę, ale zawszę udawało nam się uciec. Aż do czasu kiedy dotarłysmy tutaj... Tylko ja przeżyłam... Tylko ja ocalałam... I zostałam sama... Choć pewnie mnie znajdą i zabiją ..." - Lwiczka rozpłakała się
- Nie płacz. zaopiekujemy się tobą i nie pozwolimy cię skrzywdzić - powiedział czule Kovu
Lwiczka się usmiechneła, a wszystkie lwiątka (Altania, Huzuni, Lennia, Malaiki, Rumia, Sava, Shetani) które były w pobliżu przytuliły ją.
- Dzieci dajcie jej odpocząć pewnie jest zmeczona - powiedział Kovu z usmiechem - Sava jak na niebo wzejdą gwiazdy przyjdź na nasza polanę wiesz gdzie - powiedział i odszedł
Lwiątak bardzo zaiteresowała nowa toważyszka chcieli się z nią pobawić, ale ona była niechętna więc zostawili ją samą. Lwiczka naprawdę była zmeczona. Położyła się na trawie, a kiedy upewniła się że jest sama powiedziała:
- Nie przejmuj się Beki, nie powiedziałam im całej prawdy, nie wiedzą jak było naprawdę
Beki usmiechnela się do lwiczki po czym znikneła szybciej niż się pojawila. W tym czasie książę postanowił pozbyć się towazyszy i zostać sam z...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że się podobała :) Rozdział krótki (jak niestety większosć, ale obiecuję że będę się starala robic dłuższe) Nie mam ostatnio weny :( Rozdział mam nadzieję że was zaciekawił. tym razem mam do was pytanie, a nawet dwa, jak myslicie kim jest Beki, i z kim chce zostać sam na sam Sava?
Blogerka
piątek, 28 sierpnia 2015
wtorek, 25 sierpnia 2015
Nagrody
Zdobyłam za pierwsze miejsce w konkursie zorganizowanym przez Valerie Lioness. Zdobyłam wspaniały dyplom oraz zaświadczenie. Nie wspominając o tym że moja postać zostanie umieszczona na jej blogu. Oto nagrody jakie dostałam:
poniedziałek, 24 sierpnia 2015
#17. Przybyła Biel
Kovu nie chciał isć na granicę ze Złą Ziemią, ale nie miał wyjścia. W końcu był królem i był odpowiedzialny za wszystko co się działo na Lwiej Ziemi. Więc nie zastanawiając się długo wizioł dwie lwice i razem z nimi ruszył na granicę. Po drodze Kovu strasznie się ociągał. Kiedy dotarł na miejsce to to co zobaczył bardzo go zaskoczyło. Zobaczył trzy lwice i lwa, atakujące lwice która chroniła lwiątko. Sama nie miała szans, wyglądała na bardzo osłabioną i wyczerpaną. na dodatek cała była poraniona i posiniaczona, z całego ciała lała się krew. Lwica była cała brudna i poczochrana. Ledwo była wstanie ustać, a co dopiero walczyć. Wyglądała bardzo żałośnie. Lwica była biała jak snieg, tylko jej prawe ucho było czarne. Jej oczy były zielone i miały w sobie niezwykły blask. Blask był nieziemski i nawet kurz, pot i krew nie były wstanie go stłumić. Lwica wyglądała również na odwodnioną i niewyspaną.
Na pierwszy rzut oka widać było że jest nieugięta, wytrwała i waleczna. Choć była bardzo osłabiona nadal broniła małej lwiczki. Kovu nie mógł na to bezczynnie patrzeć. Bez namysłu skoczył pomiędzy walczących, towarzyszące mu lwice zrobiły to samo. Atakującym najwyraźniej to się nie spodobało bo groźnie zawarczały i pokazały kły. Lwice nastroszyły siersć, a lew groźnie spojrzał na przeszkadzających. Kovu nie miał zamiaru się z nimi bawić wiec się odezwał:
- Kim jestescie i co tu robicie?
- Nie twoja sprawa wypłoszu - powiedział Lew i zaatakował nie dając królowi możliwosci na odpowiedź.
zaczeła się walka wprawdzie sprawcy całego zamieszania mieli przewagę, ale Lwioziemcy byli silniejsi. Z początku Obcoziemcy wygrywali, ale szybko walka zmieniła się na kożysć króla i towarzyszących mu lwic. Lwice i Lew zostali poważnie ranni i dlatego ostrożnie się wycofali. Kovu nie miał zamiaru ich gonić, nie zależało mu na ich smierci. Teraz interesowała go tylko lwica i lwiczka. Odwrócił się do nich i spostrzegł że lwica zemdlała, a przynajmniej tak mu się wydawało. Mala lwiczka wtuliła się w nią. Mała również również była biała, tylko tym razem cała biała, jej oczy również były zielone i miały ten sam błysk. Lwiczka była bardzo urocza. Kovu kazał jednej z lwic wziąsć lwiczkę. Mała z początku zaczeła się szarpać, ale później zrozumiała że już nic jej nie grozi. Kovu uroczo na nią spojżał to ją całkowicie uspokoiło. Choć widać było że bardzo się martwi, po chwili kovu wzioł lwicę i ruszył z nią do Rafikiego, a lwicą polecił wrucić na Lwią Sakłę i opowiedzieć wszystko królowej. Jak kazał tak zrobiono. Droga do mandryla zajęła królowi dużo czasu, ponieważ na zły stan lwicy musiał isć bardzo powoli. Kiedy wreszcie dotarł do drzewa Rafikiego, okazało się że mandryla nie ma w domu. Na szczęście niedługo wrócił. Zobaczywszy lwice bardzo zasmucił się.
- Co to za lwica? - zapytał Rafiki
- Została zaatakowana, broniła lwiczki, co z nią? - odparł Kovu
Rafiki popatrzył na lwice i stwierdził:
- Ona nie żyje
Kovu nie dowieżał w to co słyszy. Nie mógł uwierzyć że ten błysk który miała znikł na zawsze. Po chwil jednak otrząsnoł się i rzekł:
- Jutro odbędzie się pogrzeb - powiedział smutno
Po czym wrócił na Lwią Skałę. Na miejscu zobaczył młodą lwiczkę którą uratował. Spojrzał na jej słodką buźkę i zdał sobie sprawę że będzie musiał jej powiedzieć o tym co się stało. Gdy lwiczka go zobaczyła uśmiechneła się.
- Co z moją mamą? - zapytała lwiczka
- Bardzo mi przykro, ale... - powiedział załamany Kovu
- Nie, nie - wykszykneła lwiczka
- A może opowiesz nam coś o sobie? - spytał Kovu
- No dobrze. Nazywam się Chortensja. Moją historia jest bardzo długą, ale jak chcecie mogę ją wam opowiedzieć. Wszystko zaczeło się tak...
—————————————————————————————————————
Mam nadzieję że się podobało :-) Trochę szybko się wszystko dzieje i zakończenie trochę nie bardzo ale następną notatka będzie dalszą częścią 💞
Blogerka
Na pierwszy rzut oka widać było że jest nieugięta, wytrwała i waleczna. Choć była bardzo osłabiona nadal broniła małej lwiczki. Kovu nie mógł na to bezczynnie patrzeć. Bez namysłu skoczył pomiędzy walczących, towarzyszące mu lwice zrobiły to samo. Atakującym najwyraźniej to się nie spodobało bo groźnie zawarczały i pokazały kły. Lwice nastroszyły siersć, a lew groźnie spojrzał na przeszkadzających. Kovu nie miał zamiaru się z nimi bawić wiec się odezwał:
- Kim jestescie i co tu robicie?
- Nie twoja sprawa wypłoszu - powiedział Lew i zaatakował nie dając królowi możliwosci na odpowiedź.
zaczeła się walka wprawdzie sprawcy całego zamieszania mieli przewagę, ale Lwioziemcy byli silniejsi. Z początku Obcoziemcy wygrywali, ale szybko walka zmieniła się na kożysć króla i towarzyszących mu lwic. Lwice i Lew zostali poważnie ranni i dlatego ostrożnie się wycofali. Kovu nie miał zamiaru ich gonić, nie zależało mu na ich smierci. Teraz interesowała go tylko lwica i lwiczka. Odwrócił się do nich i spostrzegł że lwica zemdlała, a przynajmniej tak mu się wydawało. Mala lwiczka wtuliła się w nią. Mała również również była biała, tylko tym razem cała biała, jej oczy również były zielone i miały ten sam błysk. Lwiczka była bardzo urocza. Kovu kazał jednej z lwic wziąsć lwiczkę. Mała z początku zaczeła się szarpać, ale później zrozumiała że już nic jej nie grozi. Kovu uroczo na nią spojżał to ją całkowicie uspokoiło. Choć widać było że bardzo się martwi, po chwili kovu wzioł lwicę i ruszył z nią do Rafikiego, a lwicą polecił wrucić na Lwią Sakłę i opowiedzieć wszystko królowej. Jak kazał tak zrobiono. Droga do mandryla zajęła królowi dużo czasu, ponieważ na zły stan lwicy musiał isć bardzo powoli. Kiedy wreszcie dotarł do drzewa Rafikiego, okazało się że mandryla nie ma w domu. Na szczęście niedługo wrócił. Zobaczywszy lwice bardzo zasmucił się.
- Co to za lwica? - zapytał Rafiki
- Została zaatakowana, broniła lwiczki, co z nią? - odparł Kovu
Rafiki popatrzył na lwice i stwierdził:
- Ona nie żyje
Kovu nie dowieżał w to co słyszy. Nie mógł uwierzyć że ten błysk który miała znikł na zawsze. Po chwil jednak otrząsnoł się i rzekł:
- Jutro odbędzie się pogrzeb - powiedział smutno
Po czym wrócił na Lwią Skałę. Na miejscu zobaczył młodą lwiczkę którą uratował. Spojrzał na jej słodką buźkę i zdał sobie sprawę że będzie musiał jej powiedzieć o tym co się stało. Gdy lwiczka go zobaczyła uśmiechneła się.
- Co z moją mamą? - zapytała lwiczka
- Bardzo mi przykro, ale... - powiedział załamany Kovu
- Nie, nie - wykszykneła lwiczka
- A może opowiesz nam coś o sobie? - spytał Kovu
- No dobrze. Nazywam się Chortensja. Moją historia jest bardzo długą, ale jak chcecie mogę ją wam opowiedzieć. Wszystko zaczeło się tak...
—————————————————————————————————————
Mam nadzieję że się podobało :-) Trochę szybko się wszystko dzieje i zakończenie trochę nie bardzo ale następną notatka będzie dalszą częścią 💞
Blogerka
środa, 19 sierpnia 2015
#16. Cud
- Panie zdarzył się cud! - powiedział Zazu zmęczony lotem
Kovu był trochę zły że ptak wleciał tak nagle, lecz zaciekawiły go jego słowa.
- Jaki cud? - zapytał przez łzy
- najlepiej biegnij do Rafikiego to on ci wszystko dokładnie wyjasni - powiedział ptak po czym omdlał
Kovu nie oglądając się na nic pobiegł jak szalony, do Rafikiego nie wiedział co się stało, ale miał dobre przeczucia. Po drodze wpadł na Simbę który własnie rozmyslał o swoim wnuku. Oba lwy upadły na ziemię. Simba był trochę zdziwiony i rozstrojony, ale po chwili doszedl do siebie. Kovu nie był w stanie tak szybko się opanować. Jego zachowanie było dziwne. Lew wyglądał na roztrojonego. Simba był bardzo zdziwiony jeszcze nigdy nie widział Kovu w takim stanie. Były król już dawno stał kiedy obecny nadal był na ziemi i leżał by tam napewno długo gdyby nie usłyszał ryku Kiary dobiegające z Lwiej Skały. Oznaczał on że cos się stało, więc Kovu podniusł się. Wymienił tylko porozumiewawcze spojrzenie z Simbą i ruszył do Rafikiego. Po kródkiej chwili był na miejscu. Szybko wdrapał się na drzewo Rafikiego. Ledwo co wszedł zauważył... no własnie zauważył cos co doprowadziło go do łez ale nie smutku tylko szczęscia. Wywołało niedowierzanie i oniemienie, a było to, a raczej był... książę Sava... zdrowiusieńki. Nie miał nawet zadrapania, a parę godzin temu ledwo żył. To był prawdziwy cud. Kovu nie posiadał się z radosci. Nie był wstanie powiedzieć ani słowa, podszedł do syna i mocno go przytulił. Nie wyobrażał sobie życia bez niego. Jego syn był dla niego wszystkim. Był ważniejszy nawet od... LUNNY. Król chciał już wyjsć z synem kiedy odezwał się Rafiki.
- chodźcie cos wam pokażę - powiedział roztropnie
Mam nadzieję że się podobało :) Wiem że strasznie krudkie, ale nic na to nie poradzę ostatnio wcale nie mam pomysłów :(
Blogerka
Kovu był trochę zły że ptak wleciał tak nagle, lecz zaciekawiły go jego słowa.
- Jaki cud? - zapytał przez łzy
- najlepiej biegnij do Rafikiego to on ci wszystko dokładnie wyjasni - powiedział ptak po czym omdlał
Kovu nie oglądając się na nic pobiegł jak szalony, do Rafikiego nie wiedział co się stało, ale miał dobre przeczucia. Po drodze wpadł na Simbę który własnie rozmyslał o swoim wnuku. Oba lwy upadły na ziemię. Simba był trochę zdziwiony i rozstrojony, ale po chwili doszedl do siebie. Kovu nie był w stanie tak szybko się opanować. Jego zachowanie było dziwne. Lew wyglądał na roztrojonego. Simba był bardzo zdziwiony jeszcze nigdy nie widział Kovu w takim stanie. Były król już dawno stał kiedy obecny nadal był na ziemi i leżał by tam napewno długo gdyby nie usłyszał ryku Kiary dobiegające z Lwiej Skały. Oznaczał on że cos się stało, więc Kovu podniusł się. Wymienił tylko porozumiewawcze spojrzenie z Simbą i ruszył do Rafikiego. Po kródkiej chwili był na miejscu. Szybko wdrapał się na drzewo Rafikiego. Ledwo co wszedł zauważył... no własnie zauważył cos co doprowadziło go do łez ale nie smutku tylko szczęscia. Wywołało niedowierzanie i oniemienie, a było to, a raczej był... książę Sava... zdrowiusieńki. Nie miał nawet zadrapania, a parę godzin temu ledwo żył. To był prawdziwy cud. Kovu nie posiadał się z radosci. Nie był wstanie powiedzieć ani słowa, podszedł do syna i mocno go przytulił. Nie wyobrażał sobie życia bez niego. Jego syn był dla niego wszystkim. Był ważniejszy nawet od... LUNNY. Król chciał już wyjsć z synem kiedy odezwał się Rafiki.
- chodźcie cos wam pokażę - powiedział roztropnie
Mandryl usiadł i polecił to samo Kovu i Savie. Zaczoł mówić dziwne słowa jakby zaklęcie. Nagle z drzewa zaczeły spadać liscie. Słychać było szum wody i czuć było zapach antylopy, a przez konary drzewa zaczeły wpadać promyki jakby porannego słońca. Ni z tond ni z owont pojawił się jakis cień. Zaczoł on krążyć wokół księcia, a następnie delikatnie zbliżył się do króla i zniknoł. rafiki już wiedział wszystko.
- Księciu już nic nie jest, lecz grozi mu wielkie niebezpieczeństwo,... lecz jakie... nie wiem. Teraz możecie isć. Słowa Rafikiego bardzo zdziwiły Króla, ale nie mógł nic na to poradzić. Po dłuższym czasie ojciec z synem dotarli na Lwią Skałę. Wszyscy sie bardzo ucieszyli, a szczegulnie trójka lwiątek oraz ich rodzice. Jednak Kiara miała złą wiadomosć.
- Kovu chodź musimy porozmawiać - powiedziała stanowczo Kiara
Kovu zastanawiał się o co jej może chodzić. Choć nie miał ochoty z nią rozmawiac odszedł z nią w inne miejsce.
- O co chodzi? - zapytał znudzony Kovu
- Coś się dzieje w pobliżu granicy ze Złą Ziemią - odparła zdenerwowana Kiara
- A co dokładnie?
- Nie wiem sam musisz to sprawdzić
Kovu nie czekając na nic pobiegł sprawdzić co się stało.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Mam nadzieję że się podobało :) Wiem że strasznie krudkie, ale nic na to nie poradzę ostatnio wcale nie mam pomysłów :(
Blogerka
wtorek, 11 sierpnia 2015
#15. Wiatr- to on przenosi wszelką prawdę
Ten dzień nie był tak szczęsliwy jak można było by sobie to wyobrazić. Książe Sava nadal się nie ocknoł, w przeciwieństwie do jego przyjaciół któży byli już zdrowi. Wszyscy bardzo martwili się o księcia, całe dni myśleli tylko o nim w końcu był bohaterem. Uratował trójkę lwiątek. Kovu i Kiara byli z niego bardzo dumni mimo iż złamał bardzo ważną zasadę. Najgorzej miała trójka lwiątek bo to oni sami, dla zabawy złamali bardzo ważną zasadę i to przez nich Sava teraz jest w złym stanie. Jeśli książę umrze to mogą mieć poważne kłopoty. Lwiątka starały się tym nie zadręczać, lecz to nie było takie łatwe. W końcu z ich winny książe był w opłakanym stanie. Miały straszne wyrzuty sumienia. Byli smutni, nie wiedzieli co za soba zrobić. Potrafili cały dzień baz najmniejszego sensu chodzić w kółko po jaskini. Lwiątka oprucz smutku, bazsilnosci, załamania, złosci czuły również strach. Był to strach przed królem. Najbardziej przeżywała to Shetani. Obwiniała się jednak nie za to że przez jej wybryk książę jest w fatalnym stanie, ale o to że go poznała. Gdyby wtedy na niego nie skoczyła, nie znali by się, on byłby zdrowy, a ona nie miała by kłopotów. Z drugiej strony gdyby go nie poznala ona by nie żyła, jednak ona nie patrzyła na to z tej strony. Całe dnie płakała i rozpaczała, ale nie nad Savą lecz nad sobą. Shetani książę był obojętny, no prawię. Shetani miała pewne plany wobec niego, lecz nikomu się z nich nie mogła zwierzyć. Shetani chciała czerpać z księcia tylko same kożysci. Nie zależało jej na jego dobru, tak własciwie to nie zależało jej na niczyim dobru, oprucz swojego. Jednak w drodze wyjątku tym razem chciała by Sava był już zdrowy. W końcu jak by nie patrzeć do jego stanu zdrowia zależy jej przyszłosć. Altania również bardzo to przeżywała, tylko że jej naprawdę zależało na księciu. bardzo go polubiła i to nie dlatego że jest księciem tylko dlatego że jego rodzice to król i królowa, ale dlatego że Sava jej zdaniem jest miły, sympatyczny, przystojny. Ona nie miała wobec niego planów tak jak Shetani. Miała jednak pewne nadzieje, choć spodziewała się że nic z tego nie wyjdzie bo on jest taki wspaniały, a ona tak nijaka. Miała bardzo niską samoocenę. Była by wstanie oddać nawet własne życie by tylko Sava wyzdrowiał. Zas malaiki unikał wszystkich i wszystkiego nikt go nigdy nie widział. Błąkał się samotnie po sawannie. Unikał swiatła dnia. Do jaskini wracał tylko na noc by jeszcze bardziej nie narazić się królowi. nikomu się nie zwierzał, żył sam dla siebie. niektorzy twierdzili że jesli usłyszy że książe nie żyje skoczy do wąwozu, inni że ucieknie gdzies daleko jeszcze inni że sprzeniewierzy się przeciw Lwiej ziemi i będzie zabujcą. Ile zwierząt tyle wersji, Malaiki był dla wszystkich wielką zagadką. No prawie wszystkich. Niektórzy twierdzili że widzieli go w obecnosci księżniczki Lenni. Jednak kiedy ją zapytano wszystkiemu zaprzeczała, choć robiła to w dosć dziwny sposób. Trudno okreslić jaki, lecz wiadomo że jakos inaczej niż zwykle. Nawet Kovu i Kiara nie mogli na pewno stwierdzić że ich córka mówi prawdę. Lennia z jednaj strony wyglądała na załamaną, a z drugiej na szczęsliwą cos było z nią nie tak lecz nikt nie wiedział co. Malaiki i Lennia zaczeli niepokoic całe stado. Wiele razy prubowano ich sledzić, ale nikomu nie udało się niczego się dowiedzieć. Jedyną osobą której udało się cos musłyszeć była zdruzgotana stanem Savy Rumia jednak to co uslyszała zachowała dla siebie.
Dla Dionera byłaby to swietna okazja by zemscic się na Kovu jednak ten nic nie wiedział, bo Kalemin był zbyt zajęty pilnowaniem Lunny by interesować się życiem na Lwiej Ziemi. Lunnie szkoda było księcia jednak nie mogła tego okazywać. Dzień dzisiejszy był normalny, wszyscy byli zajęci swoimi obowiązkami, no prawie wszyscy. Kovu poszedł odwiedzić Rafikiego. Bardzo martwił go stan syna i musiał sprawdzić co z nim, ale wiesci od mandryla wcale go nie pocieszyły.
- Jest z nim coraz gorzej , obawiam się że trzeba się spodziewać najgorszego - powiedział smutno Rafiki
Po tych słowach, Kovu bardzo sie zasmucił. tak bardzo chciałby aby jego syn był znów zdrowy, tak bardzo. Chciał go przytulić, ale mandryl mu zabronił bo to tylko mogło by pogorszyć jego już i tak bardzo zły stan. Król się rozpłakał.
- Zrób wszystko co możesz, by go uratować - powiedział bez wyrazu Kovu.
Smutny zaczął wracać na Lwią Skałę.
Po drodze rozmyslał o swoim synu, zajęło mu to dużo czasu więc wrócił późno. Ale od razu po powrocie wezwał do siebie dwie lwice i trzy lwy i to nie byle jakie byli to rodzice Shetani, Altani i Malaikiego. Mial im cos bardzo ważnego do zakomunkowania. Kiedy wezwane lwy i lwice przybyły Kovu przyjoł władcą pozycję po czym powiedział:
- Wecie co wasze dzieci zrobiły. z Savą jest tak źle że nie wiadomo czy przeżyje, jesli przeżyje zapomnę o całej tej sprawie, a jesli nie Shetani, Malaiki i Altania zostaną potraktowani jak dorosli i osądzeni. Mam nadzieję że mnie dobrze zrozumieliscie
Lwy i Lwice były zdziwione, nie spodziewali się czegos takiego po królu, ale musieli uszanować jego decyzję.
- Tak - odparli wszyscy po czym wyszli z jakini
Kovu został sam, był załamany, zaczoł płakać. Nagle do jaskini wleciał Zazu z ważną informacją.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że się podobało :) Nie miałam za bardzo pomusłu i dlatego moim zadniem wyszło kiepsko. (ostatnio wszystkie moje notatki są kiepskie) Nie wiem może to dlatego ze brakuje mi czasu? Notaki staram się wstawiac systematycznie aby was nie zawiesc, ale czy troche nie przesadzam? Czy nie lepiej wstawiać raz na miesiąc? Proszę napiszcie pod tą notatką swoje zdanie.
Blogerka
Dla Dionera byłaby to swietna okazja by zemscic się na Kovu jednak ten nic nie wiedział, bo Kalemin był zbyt zajęty pilnowaniem Lunny by interesować się życiem na Lwiej Ziemi. Lunnie szkoda było księcia jednak nie mogła tego okazywać. Dzień dzisiejszy był normalny, wszyscy byli zajęci swoimi obowiązkami, no prawie wszyscy. Kovu poszedł odwiedzić Rafikiego. Bardzo martwił go stan syna i musiał sprawdzić co z nim, ale wiesci od mandryla wcale go nie pocieszyły.
- Jest z nim coraz gorzej , obawiam się że trzeba się spodziewać najgorszego - powiedział smutno Rafiki
Po tych słowach, Kovu bardzo sie zasmucił. tak bardzo chciałby aby jego syn był znów zdrowy, tak bardzo. Chciał go przytulić, ale mandryl mu zabronił bo to tylko mogło by pogorszyć jego już i tak bardzo zły stan. Król się rozpłakał.
- Zrób wszystko co możesz, by go uratować - powiedział bez wyrazu Kovu.
Smutny zaczął wracać na Lwią Skałę.
Po drodze rozmyslał o swoim synu, zajęło mu to dużo czasu więc wrócił późno. Ale od razu po powrocie wezwał do siebie dwie lwice i trzy lwy i to nie byle jakie byli to rodzice Shetani, Altani i Malaikiego. Mial im cos bardzo ważnego do zakomunkowania. Kiedy wezwane lwy i lwice przybyły Kovu przyjoł władcą pozycję po czym powiedział:
- Wecie co wasze dzieci zrobiły. z Savą jest tak źle że nie wiadomo czy przeżyje, jesli przeżyje zapomnę o całej tej sprawie, a jesli nie Shetani, Malaiki i Altania zostaną potraktowani jak dorosli i osądzeni. Mam nadzieję że mnie dobrze zrozumieliscie
Lwy i Lwice były zdziwione, nie spodziewali się czegos takiego po królu, ale musieli uszanować jego decyzję.
- Tak - odparli wszyscy po czym wyszli z jakini
Kovu został sam, był załamany, zaczoł płakać. Nagle do jaskini wleciał Zazu z ważną informacją.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że się podobało :) Nie miałam za bardzo pomusłu i dlatego moim zadniem wyszło kiepsko. (ostatnio wszystkie moje notatki są kiepskie) Nie wiem może to dlatego ze brakuje mi czasu? Notaki staram się wstawiac systematycznie aby was nie zawiesc, ale czy troche nie przesadzam? Czy nie lepiej wstawiać raz na miesiąc? Proszę napiszcie pod tą notatką swoje zdanie.
Blogerka
niedziela, 2 sierpnia 2015
#14. Sam książę wydaje śmiertelny wyrok na życie niektórych z przyszłych jego poddanych
Książe szedł i szedł i szedł już przez bardzo długi czas. Łapki już zaczynały go boleć ale nie narzekał. Wiedział bowiem że czekają go większe wyzwania od tego. zastanawiało go tylko kogo i odczego ma uratować.na odpowiedz nie musiał długo czekać. Kiedy tylko zaczoł rozmyslania wpadł na niego Malaiki. Sava chciał go zapytac co się stało oraz co tu robi ale nagle jego oczom ukazała się hiena.
Wyglądała złowrogo. Nawet z pomocą Malaikiego Sava nie mial z nią najmniejszych szans jednak nie miał zamiaru uciekac. Bał się ale wiedzial że nie może zawracać. Satanoł na przeciw Hieny i spojrzał jej prosto w oczy. były bez wyrazu, straszne ale i naiwne. Książe zrozumiał jak może ją pokonać, jednak postanowił narazie niczego nie mówić przyjacielowi. Hiena i książę krążyli wokół siebie mierząc się wzrokiem. Tym czasem Malaiki trząsł się za strachu, choć na ogół był odważny to tym razem bardzo się bał. Chciał uciekać ale był już zmęczony, cieszył się że zjawił się sava jednak teraz bał się również o niego. była to bowiem dorosła Hiena, a on to dwa małe lwiątka. jakim códem mieli by ją pokonac? Jedyne wyjscie jakie widział Malaiki bylo znaleźć wyjcie z wąwozu i uciekać w kierunku Lwiej Sakły. Przy pomocy Savy bylo to możliwe jednak zauważył że książe ma inny plan. Nie rozumiał tego co robił sava, ale również mu nie ufał. Uważał to za szczyt głupoty i bezmyslonosci, nie zdawał sobie spawę z rozsądku i sprytu Savy. Małe książątko wydawało mu się w tym momęcie rozkapryszonym lwiątkiem które uważa się za lepszego w tej chwili zaczoł go nienawidzieć. nie zamierzał już dłużaj czekać na decyzję księcia postanowił sam na własną łapę uciejkac, jednak książe nie zamierzał mu pozwolić. Gdy tylko Malaiki zbliżył się do niego Sava przewrucił go. malaiki był wsciekły chciał żucić się na księcia, ale bał się że hiena to wykozystka i żuci się na niego. Malaikiemu nie pozostalo nic innego jak tylko czekać na posunięcia księcia. Czekał bardzo dlugo. Dziwiło go tylko to że hiena jeszcze nie zaatakowała, bo dłuższej hwili Hiena upadła na ziemię. Najwyraźniej zemdlała.
- Chodźmy z tond! Szybko! - Krzyknoł Sava
Lwiątka pognały co tchu przed siebie. Malaiki chciał już wracać ale Sava mu nie pozwolił, nie wiedział dlaczego ale wiedział że musi uratować jeszcze kogos. Nie wiedział w prawdzie kto to był, lew wiedział że go zna. Malaiki zmęczył się biegiem więc lwiątka szły, nie odzywali się do siebie ani słowem. Malaiki był bardzo niezadowolony, a Sava był nie spokojny bał się o przyjaciela wiedział że cos z nim jest nie tak. Po dłuższym marszu lwiątka zatrzymały się to zobaczyli bardzo ich zdziwiło. Była to Altania. Jednak wyglądała jak martwa, ale taka nie była.
- Malaiki weź ją na grzbiet - powiedział Sava
- Niby czemu ja? Książątko nie da rady? - powiedział zlosliwie Malaiki
Sava zrozumiał ze nie ma co z nim dyskutować musiał pomóc Altani, nie wiedział jednak jak. Przystawił swój pyszczek do jej i swierzdzil że ledwo co oddycha. W normalnym miejscu oblał by ją woda ale tu nie było wody. Nie wiedział co zrobić, myslał dosć długo kiedy wpadł na pewien pomysł
- Malaiki, liż ją - powiedział Sava
- A ty nie możesz? - powiedział od niechcenie Maaliki
- Razem będziemy to robić! - powiedział Książę
Malaiki pokiwał przecząco głową, wtedy Savie przypomniały się się słowa Sagę ,,...Uratuj twych przyjaciół, wielkie niebezpieczeństwo grozi im, tylko ty możesz pomóc im, ty jedyny..." On sam musiał wszystkiemu podołać. zaczoł więc lizać lwiczkę. Po dłuższym czasie Altania ockneła się jednak była bardzo osłabiona, spojżał na Savę z ukosa. Książe zrozumiał że ona również jest przeciw niemu. Lwiczka nie była wstanie isć więc sava wzioł ją na grzbiet i zaczoł niesć. nie było mu łatwo, ale nie miał wyjscia. Miał ochotę wracać ale wiedział że musi uratować jeszcze kogos. Po drodze Altania i Malaiki się ożywili i zaczeli go wyzywać
- Rozkapryszone książątko, wszysko za ciebie robią inni, co mysliż że nami też możesz tak pomiatać, może kłaniać ci się w pas, a może mówić ,,wasza książęca wysokosć", nie umiesz chodzić, ciągle się potykasz, jestes lenniem nawet ci się wstawać nie chce, nigdy nie będziesz królem, nie nadajesz się na niego, rodzice powinni byli cię pożucić tuż po urodzeniu to teraz nikt nie mósiałby się z tobą męczyć, gdyby nie to że jestes księciemjuż dawno byłbys wygnany, oferma, pyszałek, głupiec, ciamajda, dureń - wyzywali Savę jedno przez drugie
Książe starał się nie reagować na obeligi, ale to było trudniejsze niż myslał, kiedy był już u kresu wytrzymałosci jego oczom ukazały się olbrzymie chaszcze. Nie mial ochoty tam wchodzić ale wiedział że nie ma wyjscia, czuł że jest tam ktos dla niego ważny. Podszedł bardzo blisko już miał wchodzić, ale odwrucił się i powiedział
- Zaczekajcie tu na mnie - powiedział ze łzami w oczach
- jasne ciamajdo - powiedzaiła Altania
- nie jestes tak głupi jak ty by leźć w te chaszcze - dodał Malaiki
Książe spojżał na nich łagodnie po czym wszedł w chaszcze, szedł bardzo ostrażnie, ale mimo wszystko kolce wbijały się w jego skurę i powodowały ogromny ból. Książe nie wiedział kogo szuka i gdzie on jest. Chodził po chaszczach jak po labiryncie z tą różnicą że każdy krok powodował okropne cierpienie. Codził bardzo długo i nikogo nie znalazł już miał dać sobie spokój kiedy zobaczył Shetani. Była poraniona, osłabiona i wisiała na jakiejs liania. Książę nie zastanawiając się długo przegryzł lianę, a Shetani wyniósł w bezpieczne miejsce. Po wyjsciu z chaszczy od razu zauważył scierzkę prowadzącą na polanę. Była bardzo stroma, ale Sava nie miał wyjscia.
- Malaiki waź Altanię - powiedział Sava
- a ty nie mozesz? - powiedział wrednie Malaiki
- Ja mam Shetani - powedział z wyrozumiałoscią
No to co? - powiedział dobitnie Malaiki
Sava zrozumiał że Malaiki mu nie pomoże. Sam wzioł Altanie na poranione plecy. Lewek cały krawił. Z trudem z dwiema lwiczkami na plecach wspiął się na szczyt. Z sunął się parę razy, ale w końcu mu się udało, jednak jego łapy zaczeły coraz bardziej krwawić.
Ranny ruszył do do Rafikiego. Nim tam dotarł został zauważony przez Zaza. Ptak od razu poleciał opowiedziec o tym co zobaczył Kovu. Król przestraszył się nie na żarty. Od razu pobiegł do Rafikiego. Jego syn z przyjaciółmi już tam był, jednak książę stracił przytomnosć. Rafiki musiał wyjasnic wszystko królowi.
- Co z nimi? - zapytał Kovu
- Malaiki jest tylko trochę obolały, Altania osłabiona, a Shetani jest bardzo poraniona. Poza tym na całą trójka jest po wpływem klątwy. Klątwa minie za jakies 2-3 dni. Klątwa polega na tym że są empatycznie nastawieni do innych zwierząt, a zwłaszcza do księcia i księżniczek.
- A co z moim synem? - dopytywał się Kovu
- z nim jest najgorzej, wprawdzie nie jest pod wpływem żadnej klątwy ale jest bardzo poraniony i obolały. Jest bardzo osłabiony i przemęczony. Mam nadzieję że za kilka dni z tego wyjdzie.
Kovu była nadal nie spokojny i dlatego postanowił spędzić noc u Rafikiego.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że się podobało ;) Nie wiem czy trochę nie przesadziłam z dialogami i czy akcja nie dzieje się trochę za szybko :( Jednak miałam nadzieję że nie było tak źle :)
Blogerka
Wyglądała złowrogo. Nawet z pomocą Malaikiego Sava nie mial z nią najmniejszych szans jednak nie miał zamiaru uciekac. Bał się ale wiedzial że nie może zawracać. Satanoł na przeciw Hieny i spojrzał jej prosto w oczy. były bez wyrazu, straszne ale i naiwne. Książe zrozumiał jak może ją pokonać, jednak postanowił narazie niczego nie mówić przyjacielowi. Hiena i książę krążyli wokół siebie mierząc się wzrokiem. Tym czasem Malaiki trząsł się za strachu, choć na ogół był odważny to tym razem bardzo się bał. Chciał uciekać ale był już zmęczony, cieszył się że zjawił się sava jednak teraz bał się również o niego. była to bowiem dorosła Hiena, a on to dwa małe lwiątka. jakim códem mieli by ją pokonac? Jedyne wyjscie jakie widział Malaiki bylo znaleźć wyjcie z wąwozu i uciekać w kierunku Lwiej Sakły. Przy pomocy Savy bylo to możliwe jednak zauważył że książe ma inny plan. Nie rozumiał tego co robił sava, ale również mu nie ufał. Uważał to za szczyt głupoty i bezmyslonosci, nie zdawał sobie spawę z rozsądku i sprytu Savy. Małe książątko wydawało mu się w tym momęcie rozkapryszonym lwiątkiem które uważa się za lepszego w tej chwili zaczoł go nienawidzieć. nie zamierzał już dłużaj czekać na decyzję księcia postanowił sam na własną łapę uciejkac, jednak książe nie zamierzał mu pozwolić. Gdy tylko Malaiki zbliżył się do niego Sava przewrucił go. malaiki był wsciekły chciał żucić się na księcia, ale bał się że hiena to wykozystka i żuci się na niego. Malaikiemu nie pozostalo nic innego jak tylko czekać na posunięcia księcia. Czekał bardzo dlugo. Dziwiło go tylko to że hiena jeszcze nie zaatakowała, bo dłuższej hwili Hiena upadła na ziemię. Najwyraźniej zemdlała.
- Chodźmy z tond! Szybko! - Krzyknoł Sava
Lwiątka pognały co tchu przed siebie. Malaiki chciał już wracać ale Sava mu nie pozwolił, nie wiedział dlaczego ale wiedział że musi uratować jeszcze kogos. Nie wiedział w prawdzie kto to był, lew wiedział że go zna. Malaiki zmęczył się biegiem więc lwiątka szły, nie odzywali się do siebie ani słowem. Malaiki był bardzo niezadowolony, a Sava był nie spokojny bał się o przyjaciela wiedział że cos z nim jest nie tak. Po dłuższym marszu lwiątka zatrzymały się to zobaczyli bardzo ich zdziwiło. Była to Altania. Jednak wyglądała jak martwa, ale taka nie była.
- Malaiki weź ją na grzbiet - powiedział Sava
- Niby czemu ja? Książątko nie da rady? - powiedział zlosliwie Malaiki
Sava zrozumiał ze nie ma co z nim dyskutować musiał pomóc Altani, nie wiedział jednak jak. Przystawił swój pyszczek do jej i swierzdzil że ledwo co oddycha. W normalnym miejscu oblał by ją woda ale tu nie było wody. Nie wiedział co zrobić, myslał dosć długo kiedy wpadł na pewien pomysł
- Malaiki, liż ją - powiedział Sava
- A ty nie możesz? - powiedział od niechcenie Maaliki
- Razem będziemy to robić! - powiedział Książę
Malaiki pokiwał przecząco głową, wtedy Savie przypomniały się się słowa Sagę ,,...Uratuj twych przyjaciół, wielkie niebezpieczeństwo grozi im, tylko ty możesz pomóc im, ty jedyny..." On sam musiał wszystkiemu podołać. zaczoł więc lizać lwiczkę. Po dłuższym czasie Altania ockneła się jednak była bardzo osłabiona, spojżał na Savę z ukosa. Książe zrozumiał że ona również jest przeciw niemu. Lwiczka nie była wstanie isć więc sava wzioł ją na grzbiet i zaczoł niesć. nie było mu łatwo, ale nie miał wyjscia. Miał ochotę wracać ale wiedział że musi uratować jeszcze kogos. Po drodze Altania i Malaiki się ożywili i zaczeli go wyzywać
- Rozkapryszone książątko, wszysko za ciebie robią inni, co mysliż że nami też możesz tak pomiatać, może kłaniać ci się w pas, a może mówić ,,wasza książęca wysokosć", nie umiesz chodzić, ciągle się potykasz, jestes lenniem nawet ci się wstawać nie chce, nigdy nie będziesz królem, nie nadajesz się na niego, rodzice powinni byli cię pożucić tuż po urodzeniu to teraz nikt nie mósiałby się z tobą męczyć, gdyby nie to że jestes księciemjuż dawno byłbys wygnany, oferma, pyszałek, głupiec, ciamajda, dureń - wyzywali Savę jedno przez drugie
Książe starał się nie reagować na obeligi, ale to było trudniejsze niż myslał, kiedy był już u kresu wytrzymałosci jego oczom ukazały się olbrzymie chaszcze. Nie mial ochoty tam wchodzić ale wiedział że nie ma wyjscia, czuł że jest tam ktos dla niego ważny. Podszedł bardzo blisko już miał wchodzić, ale odwrucił się i powiedział
- Zaczekajcie tu na mnie - powiedział ze łzami w oczach
- jasne ciamajdo - powiedzaiła Altania
- nie jestes tak głupi jak ty by leźć w te chaszcze - dodał Malaiki
Książe spojżał na nich łagodnie po czym wszedł w chaszcze, szedł bardzo ostrażnie, ale mimo wszystko kolce wbijały się w jego skurę i powodowały ogromny ból. Książe nie wiedział kogo szuka i gdzie on jest. Chodził po chaszczach jak po labiryncie z tą różnicą że każdy krok powodował okropne cierpienie. Codził bardzo długo i nikogo nie znalazł już miał dać sobie spokój kiedy zobaczył Shetani. Była poraniona, osłabiona i wisiała na jakiejs liania. Książę nie zastanawiając się długo przegryzł lianę, a Shetani wyniósł w bezpieczne miejsce. Po wyjsciu z chaszczy od razu zauważył scierzkę prowadzącą na polanę. Była bardzo stroma, ale Sava nie miał wyjscia.
- Malaiki waź Altanię - powiedział Sava
- a ty nie mozesz? - powiedział wrednie Malaiki
- Ja mam Shetani - powedział z wyrozumiałoscią
No to co? - powiedział dobitnie Malaiki
Sava zrozumiał że Malaiki mu nie pomoże. Sam wzioł Altanie na poranione plecy. Lewek cały krawił. Z trudem z dwiema lwiczkami na plecach wspiął się na szczyt. Z sunął się parę razy, ale w końcu mu się udało, jednak jego łapy zaczeły coraz bardziej krwawić.
Ranny ruszył do do Rafikiego. Nim tam dotarł został zauważony przez Zaza. Ptak od razu poleciał opowiedziec o tym co zobaczył Kovu. Król przestraszył się nie na żarty. Od razu pobiegł do Rafikiego. Jego syn z przyjaciółmi już tam był, jednak książę stracił przytomnosć. Rafiki musiał wyjasnic wszystko królowi.
- Co z nimi? - zapytał Kovu
- Malaiki jest tylko trochę obolały, Altania osłabiona, a Shetani jest bardzo poraniona. Poza tym na całą trójka jest po wpływem klątwy. Klątwa minie za jakies 2-3 dni. Klątwa polega na tym że są empatycznie nastawieni do innych zwierząt, a zwłaszcza do księcia i księżniczek.
- A co z moim synem? - dopytywał się Kovu
- z nim jest najgorzej, wprawdzie nie jest pod wpływem żadnej klątwy ale jest bardzo poraniony i obolały. Jest bardzo osłabiony i przemęczony. Mam nadzieję że za kilka dni z tego wyjdzie.
Kovu była nadal nie spokojny i dlatego postanowił spędzić noc u Rafikiego.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że się podobało ;) Nie wiem czy trochę nie przesadziłam z dialogami i czy akcja nie dzieje się trochę za szybko :( Jednak miałam nadzieję że nie było tak źle :)
Blogerka
Subskrybuj:
Posty (Atom)