Byli przed ogromną przepascią. Była naprawdę olbrzymia, wyglądała jak dolina rzeczna, lecz na dnie wcale nie płynęła rzeka, a wręcz przeciwnie. było strasznie sucho. Tylko gdzie nie gdzie rosły pojedyńcze drzewa. Wyglądało to strasznie, a zarazem bardzo exscytująco. Lwiątka bardzo zaciekawiło to miejsce zwłaszcza że nigdy wczesniej czegos takiego nie widziały, a widziały mimo młodego wieku naprawdę wiele. Postanowiły tam zejsć. Jednak na ich nie szczęscie nigdzie nie było widać zejscia. Z drugiej strony było ich kilka, ale jak tam się dostać? Wąwóz mógł się ciągnąć przez wiele tysięcy mil. Musieli znaleźć zejscie z tej strony na której się znajdowali. Nie było to takie łatwe. Lwiątka postanowiły się rozdzielić, każde poszło w inną stronę. Shetani i Altania na prawo, Malaiki na lewo. Później również lwiczki się rozdzieliły. Każde było całkiem same w nieznanym mu do tej pory miejscu. Razem byli silni lecz osobno już nie. Wszyscy szukali zejscia. Pierwszej udało się Altani. Lwiczka uznała że sama zejdzie bo szukać przyjaciół się nie opłaci bo mogą być już daleko. Zaczeła schodzić jednak im była niżej tym bardziej się bała. To miejsce było jakies dziwne. Czuć było grozę i nienawisć. Było bardziej mroczne niż Zła Ziemia. Lwiczka czuła że pomału słabnie, staje się baz silna. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Cały czas schodziła choć chciała zawrócić łapy odmówiły jej posłuszeństwa. Kiedy doszła już na dno wąwozu poczuła dziwny zapach. Nie była pewna co to jest, lecz wiedziała że zna ten zapach. Przed jej oczami błysneło jakies swiatło. Wydawało się że to miejsce ŻYJE. Lwiczka słabła z sekundy na sekundę coraz bardziej, kiedy już wcale nie miała siły, zobaczyła Savę, Huzuni, Altanię i Malaikiego. Zdążyła tylko kżyknąć do nich
- Nie zbliżajcie się - Krzyknęła i zemdlała
Tak naprawdę wcale ich nie widziała to było złudzenie. Sava błąkal się gdzies po sawannie, Huzuni odpoczywała na Lwiej Skale, a Shetani i malaiki nadal szukali zejscia. Shetani znudziło się szukanie. Postanowiła zrobić sobie długi odpoczynek. Jak postanowiła tak zrobiła. Zas Malaiki wytrwale szukał, szukał i szukał. Po bardzo długim czasie znalazł zejscie, wprawdzie bardzo strome, ale dało się po nim zejsć. Ostrożnie zaczoł schodzić. W połowie drogi poczuł jak go siły opuszczają, lecz nie prubował zawrócić. Wytrwale schodził na dół. Kiedy już tam był zobaczył jedno, jedyne drzewo które było bardzo zniszczone. Tak samo jak Altania poczół dziwny zapach, lecz on rozpoznał go od razu był to zapach... KRWI! Nagle lwiątko usłyszało dziwny chichot. Nieznany chichot. To nie był na pewno chicho lwa. To musiało być jakies inne zwierze. Lwiak zaczoł się zastanawiać.
- Co to może być za zwierze? - myslał Malaiki - Napewno żadne z sawanny może jakies z tych złych. Tylko jakie?
nagle ku jego oczom ukazało się to owe zwierze.
- To hiena! - Krzyknoł przerażony
zaczoł uciekac, a hiena go goniła i goniła i goniła. Nie mógł się od niej uwolnić. On pomału słabł. A jego przesladowca miał się dobrze. Tym czasem Shetani odpoczeła wyspala się i ruszyła dalej. Wkródce również ona odnalazła zejscie do wąwozu. Była jednak rozsądniejsza niż jej brat i przyjaciółka. nim zeszła w trawie przed zejsciem pazurami wyryła jakis znak. To przypominało poczęsci lwa, a po częsci małpę z rogiem nosorażca. Dopiero jak to skończyła zeczeła schodzić. Ona im była niżej tym czuła że ma więcej siły. Z każdym krokiem czuła się coraz silniejsza. Tuż przed końcem zejscia potkneła się i spadła w jakies kłujące roslinny. Jedne były z ziemi, a drugie z nieba. Chciała się z nich wydostać, ale się zgubiła. Była bardzo pokaleczona każdy krok robil jej kolejne rany, a w dodatku lwiczka zaplątała się w jedną z tych chaszczy ,,rosnących" z nieba. szamotała się, prubowała wyrwać, kręciła, wierciła ale to na nic zaplątala sie na dobre, a kolce z rosliny bardzo ją raniły. W czasie kiedy Shetani, Malaiki oraz Altania mieli poważne kłopoty nasz mały książę nadal chodził bez sensu po sawannie.
- Gdzie oni mogą być - myslał - może calowo mnie uniakją? A może lepiej poszukam sióstr będzie łatwiej? Nie! Znowu zaczną mi dokuczać! A może poproszę o pomoc Huzuni? Nie! Sam sobie poradzę! Nie wiem czemu ale mam wrażenię że powinienem isć przed siebie. A teraz skręcić! Ale zaraz to tak daleko! Ale cos mnie ciągnie! A co to? Czyżby to... WĄWÓZ.
Książe przełknoł slinkę. wiedział bowiem że na Lwiej Ziemi jest tylko jeden, olbrzymi wąwóz i to w nim zginoł jego pradziadek. Znał tę historę na pamięć dziadek mu ją opowiadał setki razy. Wiedział że nie powiniem tu przychodzić, ale cos go tu ciągneło. Nie wiedział dlaczego, ale wiedział że musi tam isć. Tyle co doszedł do wąwozu zauważył zejscie. bardzo łagodne. Tak łagodne że nawet on mógł zejsć bez problemu. zaczoł schodzić, jednak nie mial podczas drogi żadnych odczuć. Pod konic zejscia leżał duży kamień, na który lwiątko nie zwruciło uwagi i potkneło się. Poturlał się przed siebie i wpadł do jaskini. Nie była to zwykła jaskinia. była wypełniona niebieskim swiatłem. Była naprawdę ogromna, a sciany były gładkie i pochyłe poza jedną była gładka ale prost i był na niej malunek.
- Kto to? - powiedział Sava sam do siebie
- To ty - odpowiedział mu jakis głos
Zapadła długa cisza, którą po dłuższej chwilie przerwał ten sam glos.
- Dobrze że przyszłes... bo tylko ty możesz ich uratować...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że się podobało :) Najbliższe dwa rozdziały będą związane własnie z wąwozem, oraz będą zapowiedzią przyszłosci Savy.
Blogerka
nono, ciekawe co Sava ma zrobić
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam czytać wszystkie rozdziały i muszę przyznać że zaciekawił mnie twój blog, zwłaszcza ta akcja z Lunną. Jestem ciekawa jak dalej się to potoczy.
OdpowiedzUsuńJak chodzi o ten rozdział, zaciekawiło mnie co tak osłabia lwiątka, albo dodaje im sił, jak w przypadku Shetani i dlaczego na Save to coś nie działa.
Nie mogę się już doczekaj następnego rozdziału.
Super, nie moge się doczekać następnej noci ^-^
OdpowiedzUsuń