wtorek, 30 czerwca 2015

#8. Zło czai się na każdym kroku

Był ciemna i bużliwa noc. Wszyscy spali zwyjątkiem jednej lwicy, która był bardzo niezadowolona z panującej na dworzu pogody. Nie powinno jej to przeszkadzać gdyż była noc, a w tedy nie wolno wychodzić z jaskini. Jednak przeszkadzało i to bardzo. Lwica ta najwyraźniej, miała zamiar złamać tę zasadę. Lwica wiedziała że za to może zostać nawet wygnana, ale z jakiegoś powodu miała zamiar zaryzykować. Tylko pogoda psuła jej plany. Lwica ta miała za nic zasady i władców. Króla nie bała się w cale wiedziała że gdyby chciała byłby na każde jej skinienie. Obawiała się jedynie królowej, ta już teraz miała co do niej obawy, a jeśli by ją na czymś przyłapała to na pewno nic dobrego by z tego nie wynikneło.Lwica nie miała czasu jednak o tym rozmyslać, już od dawna wymykała się nocą z jaskini. Jednak tym razem miała szczegulnie ważny powód by się wymknąć, ważniejszy niż wczesniejsze. Wiedziała że musi wyjsć jednak tym razem to było szczególnie ryzykowne, Mogła być za głosno, alebo zostawić jakies slady, albo co gorsza mogła zmoknąć. Lwica nie nawidziła być mokra, nie bała się tak o soje życie jak o swój wygląd. Jednak nie obawiała się że zginie nawet jesli cała prawda wyjdzie na jaw, bo już od dawna mąciła królowi w głowie, teraz wystarczy tylko mały ruch i król zrobi dla niej wszystko. Nie mogla działać jednak pochopnie, ani na własna rękę, byla bowiem tylko kolejną marionetką Dionera i to własnie z nim miała się spotkać. To zadanie sporo ją mogło kosztować, choć i tak wyslilała się jak mogła. Jednak lwica nie miała wyboru. Bała się jednak że zakocha się w królu albo że wszystko wyjdzie na jaw za wczesnie i król Brylantowej Ziemi ją ukaże, albo w najlepszym wypadku zginie na Lwiej Ziemi. Sama mysl o każe za niewykonanie do końca rozkazu przyprawiała ją o dreszcze. Lwica pragneła żyć jak wszystkie inne, jednak nie mogła bo to ona została wybrana. To jej powierzono to zadanie, to ona własnie miała ryzykować i to ona miała w najgorszym (albo najlepszym zależy do sytułacji) wypadku zginąć na Lwiej Ziemi. Jesli jednak lwica zrobiła by wszysto zgodnie z planem i nie została zabita miała ją czekać nagroda. Była ona tak wspaniała że każdy kto choćby o niej pomyli jest w ,,7-ódmym niebie". Lwica była swiadoma zarówno kary jak i nagrody, i jedno i drugie doprowadzało ją do łez. Tylko z różnych powodów - za nagrodę z radosci, a za karę - ze smutku. Na lwicy ciążył jeszcze dodatkowy obowiązek była obserwowana przez szpiego Dionera, tylko on miała taką przewagę że wiedziała kim on jest. Lwica miała jeszcze jedno zmartwienie, zaczeła się zakochiwać w królu. Wiedziała że jej nie wolno ale nie mogła się powstrzymać. Tak mało ją od niego dzieliło, mikroskopijny wysiłek i jest jej. Jednak jesli by to zrobiła i nie wruciła na Brylantową Ziemię, dioner by tu przyszedł po nią i nie omineła by ją kara, bo on wszystko by powiedział. Była całkowicie do niego uzależniona. nie mogła nic zrobić bez jego zgody, nawet upolować antylopy. Całe jej życie na Lwiej Ziemi było planowane. Co dokładnie, kiedy i jak ma zrobić. Czy się ma potknąć? Czy pomóc Kiarze? Czy zająć się dziećmi pary królewskiej? To i wiele innych rzeczy musiała wiedzieć codziennie dostawała ,,górę" wskazówek. To dzisiejsze spotkanie miało być jednak wyjątkowe bo miała zrobić niedługo cos co zniszczy Kovu raz na zawsze lwica nie wiedziała jednak czy powinna. Może powinna uciec z tąd jak najdalej? Może powinna o tym wszystkim zapomnieć i zacząć nowe życie po drugiej stronie dżungli? Miała byle pytań na które nie była wstanie odpowiedzieć. Nie wiedziała nic, wszystko zależało do Dionera, ale gdyby tylko chciała wszystko mogło by zależeć od niej. Lwica nie miała teraz za dużo czasu na rozmyslania. Musiała jak najszybciej znaleźć sposób na wymknięcie się z tąd niezauważona, jednak to nie było takie łatwe jak się wydało. Wyjscie z jaskini w taki deszcz posród głuchej ciszy którą zakłucał tylko padający deszcze było bardzo trudne i wymagało największej ostrożnosci. Każdy krok musiał byc precyzyjny i idealnie przemyslany, aż do granicy. Jednak musiała się również pospieszyć, bo do wschodu słonca musiała wrucić. Wiec czy prędzej zaczeła zmieżać na miejsce. Jednak na nieszczęscie tuż na Lwią Skałą zaszelesciała pod jej łapami gałązka, a wtedy zobaczyła jakąs lwicę, miała nadzieję że ta jej niec zauważyła jednak myliła się. Wysłańczyni Dionera wystraszyła się nie na żarty.
-Co jesli ona otym komus powie? Co jesli mnie przyłapią? Co jesli zawiodę? Nie niewolno mi tak myleć! Nie mam czasu aby mysleć muszę ruszać w drogę! - myslała
I znowu ostrożnie zaczeła zmierzać w kierunku granicy. Na szczęscie już nikogo nie spotkała. Więc bez problemu dotarła do granicy, gdzie już na nią czekał zmoknięty i zły Dioner.
- Co tak długo?!? - zapytał z gniewem Dioner
- Przepraszam, nie tak łatwo wymknąć się w taka pogodę - powiedziała smutnie lwica
Dioner podszedł do lwicy i uderzył ją z całej siły w twarz, tak że lwica upadła
- Nie obchodą mnie twoje wymówki! Masz być punktółalna i stosować się do wszystkiego co ci powiem! Nie wolno ci nic zrobić bez mojego zezwolenia! I nawet nie prubój mysleć o zakochiwaniu się! Nie wolno ci mieć żadnych uczyć, żadnych skrópółów. Nie mozesz nawet o nich snić! Musisz być mi bezwzględnie oddana i posłuszna bo jak nie to wiesz co...!
Lwica przełkneła slinkę i smętnie spojżała na swojego pana.
- Tak wiem, jestem posłuszna robię wszystko jak każesz - odparła bardzo przekonująco
- Czyżby? - spojżał na nią groźnie
Nagle lwica ujżała za plecami Dionera, Kalemina. To był ten przebiegły lis który szpiegował Lwią Ziemię i jej mieszkańców. Teraz lwica już wiedziała że ten przebiegły lis o wszystkim doniusł. W końcu nie dało się nie zauważyć że jej stosunek do Kovu jest bardziej niż działaniem zgodnie ze wskazówkami Dionera. Lwica była zarazem wsciekła jak i smutna. Milczała przez dłuższy czas, aż w końcu się odezwała.
- Tak, nie wiem co ten lis ci naopowiadał, ale wiem że jestem ci posłuszna - powiedziała stanowczo
Lew zbliżył się do przerażonej lwicy, tak chciała uciekać ale nie mogła nie była w stanie. Dioner przeszył ją swoim wzrokiem na wskros. Wydawało się że wie teraz dokładnie co lwica zamierza. Podniósł łapę i znowu udeżył lwicę ale tym razem tak mocno że ta straciła na chwilę przytomnosć.


Po czym rzekł.
- Gdybym cię nie potrzebował już dawno bym cię zabił, albo gorzej - jego słowa były wyjątkowo mroczne i przerażające - ale ponieważ nie łatwo o lwice z takimi zdolnosciami, więc pozwolę ci dokończyć to zadanie - usmiechnoł się szyderczo
- Więc co mam dalej robić? - zapytała niepewnie lwica
- No, no a co ja mówiłem o zadawaniu pytań? - warknoł na nią
- Ja... ja... ja... - mówiłe ze strachem
- Cisza!!! - warknął groźnie - musisz to doprowadzić do końca bo jak co pujdzie nie tak drugiej szansy nie będzie, rozumiesz! - zapytał smiejąc się lwicy prosto w twarz
- Tak - odparła półgłosem
- Więc plan jest taki, musisz jak najbardziej poróżnić Kovu i Kiarę, a zrobisz to tak...
 Nagle z nieba zaczeły bić pioruny, i nikt nie wiedział co się dzieje, jednak Dioner zdążył przekazać lwicy wskazówki, kiedy to zrobił jakby w magiczny sposób pioruny przestały bić.
- Wszystko jasne? - spytał takim tonem żeby pokazać lwicy swoją wyższosć
- Tak - odparła i już miała wracać na Lwią Skałę, ale...
- Poczekaj... - powiedział Lew
Lwica się zatrzymała wtem Dioner podszedł do niej


Wyglądał bardziej mrocznie niż zazwyczaj, jednak teraz wyglądał na miłego. Jego wyraz tważy był rozkoszny. Jakby pochodził z raju. Rzekł do lwicy.
- Przyjdź za tydzień do mojej jaskini, ale nie po wskazówki - rzekł rozkosznie
Lwica wiedziała o co chodzi, ale nie mogła nie przyjsć, ani nawet odmówić, popatrzała jeszcze chwilę na Dionera po czym ruszyła na Lwią Ziemię. Biegła co tchu bo wiedziała że już niedługo wschód słońca. Była bardzo nieostrożna, co spowodowało że zbudziła parę zwierząt, jednak jak dotarła na Lwią Skałę zaczeła ,,ważyć" każdy krok, jednak mimo to lwica która widziała jak wychodzi z jaskini widziała ją jak wraca. Wysłańczyni Dionera była w niezłych tarapatach, bo jesli ta lwica powie o wszystkim to pokrzyżuje plany Dionera, a jego wysłańczynię czeka straszna kara bądź smierć na Lwiej Ziemi
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że się podobało :) Notatka trochę mroczna ale taka miała być :) Te obrazki celowo są całe czarne.

piątek, 26 czerwca 2015

#7. Koronacja

- ,,... ja już nie mogę dłużej być królem. Postanowiłem że to wy mnie zastąpicie. Wasza koronacja odbędzie się za dwa tygodnie."
Kovu ciągle słyszał słowa Simby. Nadal nie mógł uwierzyć w to że już minęły te dwa tygodnie i dzisiaj ma zostać królem. Bardzo się denerwował i nie mógł się na niczym skupić. Chodził w kółko po jaskini. Czuł się bardzo dziwnie. Chciał zarazem płakać i śmiać się. Z jednej strony nie chciał być królem a z drugiej strony tego pragął. Ze zniecierpliwieniem oczekiwał tego dnia, ale tak naprawdę nie chciał aby on kiedy kolwiek nadszedł. Od kilku dni nie spał i nie jadł. Bał się tego dnia, obawiał się że może być złym królem. Martwiło go również to że nareszcie spełni się marzenie Ziry i Skazy. ,,Król Kovu" tych słów obawiał się najbardziej. Jak był mały myśl o tym że będzie królem bardzo go cieszyła, ale teraz wzbudzała niepokuj. Zdawał sobie sprawę z tego że już niedługo Simba przestanie być królem. Na samą myśl Kovu był smutny. Przypominały mu się bowiem czasy kiedy był wyrzudkiem. Chciał oddać tron Vitani i Kopie, ale nie chciał zawieść Kiary i zabrać Savie, Lenni oraz Rumi zaszczytu bycia książętami. Wiedział również że jeśli zrezygnuje z bycia królem, może zawieść Simbę, a tego nie chciał by zrobić. Chciał sie wycofać lecz wiedział ze nie może. Nie zgadzał się on z samym sobą, jego rozsądek mówił mu że musi zostać królem, ale wewnątrz siebie czuł że to zły pomysł. Stał przed ogromnym dylematem, który już za kilka godzin miał się rozwiazać sam. Kovu nie był pewny czy to rozwiązanie jest własciwe, ale wiedział że nie dowie się dopóki sam się nie przekona. Kovu wiedział ze z tej sytułacji może go uratowac tylko cud. A o cud nie łatwo, nie zdarzają się bardzo często wręcz przeciwnie prawie nigdy, a jesli się zdarzą to tylko dla wybranych. Więc szansa że Kovu uniknie bycia królem była znikoma. Lecz jakas tam była i to dawało Kovu nadzieję. Jednak wraz z upływającym czasem zaczął ją tracić, do ceremoni zostało tak mało czasu, a nic się nie wydarzyło, to niby dlaczego miało by się cos stać teraz? Kovu chciał się wycofać jednak wiedział że nie da rady tego powiedzieć Kiarze.
-Co robić - myslał - Jak się z tego wymigać? Nie da się! Ale przecież zawsze jest jakies wyjscie. Ale tym razem nie ma! Czemu! Czemu! Chcę być królem, ale czuję że nie mogę! Im bliżej koronacji tym mam większe wątpliwosci. Może powiem Kiarze że nie mogę być królem? Nie! Nie, dam rady! A może jednak? Nie! Nie, mogę jej zranić! a poza tym mam jeszcze dzieci. Co one by powiedziały gdyby się dowiedziały że miały możliwosć być Książętami ale ich ojciec zrezygnował z tronu? Nie! One by mi tego nie wybaczyły! Jak z tego wybrnąć? No, jak? Duchy przodków, pomóżcie! Błagam! Nie oni mi nie pomogą! Ja sam musze sie z tym zmierzyć! Dam radę! Przecież uczyłem się jak rządzić. Ale co jesli cos pomieszam? Ale co ja miałbym pomieszać? Moze jakies zasady? Raczej nie powinienem pomieszać, ale co jesli? Nie! Wszystko bedzie dorbrze! Na pewno! Co moze pójśc zle? Wszystko! A moze wszystko pojdze dobrze? A co jesli nie? Ale... ale...! Co ja mam robic? Nie nadaje sie na krola! A moze nadaje? Nie, nie nadaje! A moze jednak? Nie! Napewoo, nie! Ale jak sie wykrecic? Nie da się! Co ja zrobię? Nic! Nic! Nic, bo nie mogę nic zrobić! Nie mogę wszystkich zawieźć! Nie, nie ja! Oni wiążą ze mną duże nadzieje, nie mogę im tego zrobić! nie mogę! Już wystarczy ze kiedys zawiodłam swoich! Nie zrobię tego drugi raz! Nie zrobię! To bez sensu! Ja nic nie zmienię! Zostanę królem czy tego chcę, czy nie!!! Ale ja nie chcę! A może chcę? Nie! Chcę i nie chcę! Ale to bez sensu! Koronacja coraz bliżej. Zostanę królem. Nie mogę zawieźć Kiary, Simby, Savy, Lenni, Rumi i stada. Nie mogę! Nie mogę! Nie zrobię tego! Nie mogę ich zranić! A co jeśli mimo wszystko zawiodę? Nie, niewolno mi tak myśleć! Będę wspaniałym królem! Muszę nim być dla kiary i dzieci! Ale czy postępóję słusznie? Mam nadzieję że tak. A co jeśli nie? Co jeśli nie sprostam oczekiwaniom? A może sprostam! Czemu miałbym nie sprostać? Dam radę! Co jest trudnego w byću królem? Wszystko! Ale dam radę! Napewno! A co jeśli nie? Co jeśli coś zrobię źle? Popełnię błoąd? Nie, nie ja nie popełniam błędów prawie nigdy! Wię skąd te obawy? Wszystko będzie dobrze! Musi być dobrze! Nie wyobrażam sobie jak by miało być inaczej! Nie wyobrażam sobie!
Nagle ktoś przerwał rozmyślania kovu. Była to Lunna lwica uratowana przez kovu. Jej rany już się zagoiły ale lwica została na Lwiej Ziemi. Napewno musiała by odejść gdyby lwioziemcy poznali o niej prawdę. Lwica nie mówiła nic o swojej przeszłości. Niektóre lwy podejrzewały że stało się coś złego i dlatego lwica nie opowiada o swojej przeszłości jednak nikt nie mówił o tym otwarcie. Nie dażono ją zbyt dużym zaufaniem. Jedynym lwem który dażył ją zaufaniem był kovu, lwice równierz były co do niej uprzedzone. Lwica choć była w stadzie, była jak wyżutek. Kovu nie chciał by lwica czuła się obco, jednak nie mógł nic zrobić. Mimo iż był następcą tronu nie mógł sprawić aby lwice zaczęto lubić i szanować. Dziwiła go w Lunnie tylko jedna rzecz, jej wyjaśnienia odnośnie atakujących ją lwów:
- ,,...Nie znam ich, szłam sobie przez sawannę kiedy mnie zaatakowali oni chcieli.. chcieli... (płacz) abym z nimi była..."
To była zdaniem kovu jedyna dziwna żecz w jej zachowaniu. Nie widział jej żadnych wad. Nie wiadomo czemu ta lwica wzbudzała w nim dziwne odczucia. W jej towarzystwie czuł się tak wspaniale jak nigdy do tąd. Jej głos był jego zdaniem tak słodki jak śpiew jaskółki, a jej zapacz tak piękny jak róża. Był jak zaczarowany. Gdy ją tylko zobaczył zaczoł się denerwować. Dopiero po dłuższej chwili się do niej odezwał.
- Cześć - powiedział zdenerwowany Kovu
- Denerwujesz się - pytała Lunna
- ja? z kont że czemu miałbym się denerwować? - oparł z dumą ale równierz strachem w głosie
- bycie królem to wielka odpowiedzialnosć - odparła ze smiechem
- dam radę - powiedział kovu prubując być dumny, ale mu to nie wychodziło
- na pewno - lwica się rozsmiała i wyszła zostawiając Kovu samego
Kovu już miał znowu zacząć rozmyslania kiedy do jaskini wbiegły jego dzieci. Były bardzo szczęsliwe. Radosnie biegały i przewracały się.
-Tato, kiedy będziesz już królem? - zapytała Lennia
- z kont one się dowiedziały - pomyslał - pewnie ktos im powiedział
- No kiedy? - dopytywała Rumia
- Własciwie to... - i tu kovu urwał nie miał serca ranić dzieci, były takie szczęsliwe na mysl że będą książętami nie mógł im tego zrobić, nie mógł. Teraz był już pewny że musi zostać królem. Ale na dal nie wiedział czy to szłuszny wybór. Jednak nie mógł zrobić inaczej. Musiał przejąć władzę od Simby! Musiał!
- co tato? - pytała Rumia
- Już za parę godzin będę królem - powiedział Kovu od niechcenia
- To fainie - powiedziała cała trójka na raz i wybiegła z jaskini bo własnie zobaczyli Huzuni
Kovu miał znowu czas na rozmyslania, jednak teraz już nie mógł się wycofać. Musiał zostać królem. Nagle kovu zrobił się bardzo zmęczony, położył się i zasnął. przysnił mu się bardzo dziwny sen. Był na Złej Ziemi wraz z Kiarą. Zira nadal żyła i władała Złą Ziemią zgromadziła ogromne stado, lwów mrocznych jak sama noc. Wokół czuć było grozę, ból, strach i cierpienie. Nagle Zira wydała rozkaz ,,zabić ich" i w jednej sekundzie całe stado żuciło się na niego i Kiarę. Kiedy lwy i lwice juz dobijały Kovu i kiarę, kovu zobaczył Lunnę cieszącą się z jago nieszczęscia, a następnie Konającego Simbę, którego dobija własnie Lunna. Kovu nagle się obudził rozejżał po jaskini i uswiadomił sobie że to tylko sen. Był szczęsliwy że to nie wydarzyło się na prawdę. Jednak Kovu teraz był już prawie na pewno pewny że jego rządy zapoczątkują nieszczęscie. Jeszcze długo nad tym rozmyslał i rozmyslał go dalej gdyby nie zawołała go jedna z lwic że już czas. Kovu próbował  się cieszyć ale nie umiał. On jeden był swiadom że Simba raczej na pewno popełnił błąd wybierając jego i Kiarę na władców Lwiej Ziemi. ten dzień powinien być szczęsliwy ale dla Kovu nie był. Nim się Kovu otrząsnoł z zamyslenia rozpoczeła się ceremonia. Najpierw Simba wszedł na Lwią Skałę i wydał z siebie potęrzny ryk, następnie weszedł Kovu i również zaryczał, wtedy Simba zaczoł schodzić ze Lwiej Skały.

- Będzie wspaniałym królem - pomyslał Simba
Na samym końcu weszła Kiara która również zaryczała, a tuż po niej weszły Sava, Lennia i Rumia. Następnie zaryczało samo stada, a później sami władcy.

Na Koniec Rafiki ceremonialnie, ogłosił ich nowymi władcami Lwiej Ziemi. Ceremonia się skończyła i od tej pory Kovu i Kiara żądzili Lwią Ziemią, a Sava, Lennia i Rumia byli książętami. Mimo iż koronacja się już skończyła Kovu wcale nie było lżej, a wręcz przeciwnie. 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że się podobała :) 
Blogerka

wtorek, 23 czerwca 2015

#6. Krąg życia

Mineły już dwa tygodnie od narodzin Savy, Rumi i Lenni, ale stan zdrowia Kiary nadal był nie najlepszy. Tego dnia Kovu wstał bardzo wcześnie. Maluchy jeszcze spały więc zostawił je same, a sam udał się do Rafikiego. Czekała tam na niego miła niespodzianka. Odrazu jak wspioł się na drzewo mandryla, zauważył zdrową już Kiarę.
- jesteś zdrowa! - wykrzykoł Kovu z radością
- tak już się czuje lepiej - odpowiedziała Kiara
- Rafiki czy ona może wrócić już do domu? - zapytał z niepokojem w głosie
- tak, tak, oczywiście, tylko wolałbym ją jeszcze obejrzeć
- dobrze; to kiedy będzie mogła wrócić do domu?
- myślę że koło południa
- dobrze
Kovu rozradowany wrócił na Lwią Skał. Jednak postanowił nikomu tego nie mówić chciał by to była niespodzianka. Miał wielkie szczęście tyle co wszedł do jaskini maluchy się obudziły. Nie widziały jeszcze doskonale, ale miały świetny słuch i węch. Więc odrazu wieddziały kto wszedł do jaskini. Więc rozradowane podbiegły do ojca i zaczeły wtulać się w jago grzywę. Kovu bardzo kochał swoje dzieci. Jego zdaniem te pociechy to najlepsze co go moło spotkać w życiu. Kovu postanowił wziąść maluchy na krótki spacer. Jednak tyle co wyszedł z jaskini, zobaczył dwa lwy goniące młodą lwice. Kovu zostawił maluchy i ruszył lwicy na pomoc. Żucił się na jednego lwa a na drugiego zaczoł warczeć.
- Co ty robicie? - spytał Kovu gniewnie
- Nie twój interes - odparł pierwszy lew ze zdenerwowaniem w głosie
- Mój, mójtak się składa że jestescie na terytorium rodziców mojej żony i to tuż pod Lwią Skałą... naszym domem, więc idźcie z tond pukim dobry - powiedział stanowczo kovu
Lwy widziały że nie ma z nim żartów, bez problemu sam mógłby ich pokonać, a co jesli wezwie inne lwy. Intruzi przestraszyli się nie na żarty i postanowili ustąpić.
- Dobra chodź, szkoda zachodu - powiedział drugi lew
Po chwili po lwach został tylko kłąb kurzu. Kovu został sam z lwicą.
- Nic ci nie jest? - spytał kovu
- Nie... tylko... tylko - odpowiedziała lwica i zemdlała
Kovu zabrał ją czym prędzej na lwią skałę i położył w jednej z jaskiń. Poczym opowiedział wszystko Simbie. Simba wyglądał na zadowolonego i smutnego za razem. Kovu był zdziwiony dobrym humorem Simby. Przecież nie wiedział że Kiara jest już zdrowa,a pojawienie się na Lwiej Ziemi obcych lwów atakujących młodą lwice to powód do strachu. W głowie Kovu pojawiło się teraz mnóstwo pytań kim jest ta lwica? czego od niej chciały te lwy? kim one były? Kovu długo rozmyslał nad tym kiedy nagle cos przerwało mu rozmyslania.
- Czesć
- Kto to? - zapytał Kovu
- To ja... Huzuni
- Ah, to ty czesć, jak się masz? - powiedział czule Kovu
- Dobrze, a co z moją siostrą? - pytała Huzuni zaniepokojona
- Powiem ci w tajemnicy że już dobrze - z usmiechem odrzekł Kovu
- To dobrze - powiedział Huzuni i poszła do Vitani która własnie weszła do jaskini
Kovu miał nadzieję że znowu pogrąży się w rozmyslaniach, kiedy nagle znowu przerwał mu jakis głos.
- Mam nadzieję że ci nie przeszkadzała - To była Vitani i mówiła z lekkim niepokojem w głosie
- nie, nie skont że - Odpowiedział trochę zdezorientowany Kovu
- To dobrze - powiedziała Vitani i już miała wyjsć kiedy nagle usłyszała głos Kovu
- Vitani... - zaczoł Kovu
- Tak? - zapytała z ciekawoscią Vitani
- Czy mogła bys się chwilkę zająć moimi maluchami?
- Tak, pewnie - odparła zdziwiona Vitani
- To dzięki - powiedział Kovu i po chwili już go nie było
Kovu co tchu pędził do Rafikiego, na miejscu zobaczył Kiarę już gotową do powrotu na lwią skałę.
- Co tak długo? - zapytała szczęsliwa Kiara i po chwili już biegła w kierunku Lwiej Skały
Kovu zaczoł ją gonić, ale tym razem Kiara była wyjątkowo szybka i dlatego dotarła pierwsza na Lwią Skałę. Wszyscy jak ją zobaczyli byli bardzo szczęsliwi, bez wyjątku. Kiara jednak najpierw chciała zobaczyć swoje dzieci. Wbiegła do jaskini i zobaczyła Vitani, Huzuni i trójkę lwiątak. Lwiątak jej nieznały więc nie podbiegły do niej jak to robią do Kovu. Lennia i Rumia zbliżyły się do niej bo bardzo były ciekawe kto to, a Sava schował się za ciocię nie miał ochoty poznawać nikogo nowego, jegnak po długich namowach cioci i ojca który również weszedł do jaskini sava też się zbiżył. Kiara była bardzo szczęsliwa wzieła maluchy w łapy i zaczeła przytulać.


Maluchy były takie słodkie, Kiara nie mogła uwierzyć że to jej pociechy. Nagle do jaskini wszedł Simba.
- Widzę że już się lepiej czujesz - powiedział z troską w głosie
- Tak o wiele lepiej - odparła Kiara
-  To dobrze bo mam wam cos ważnego do oznajmienia
Kovu chciał wyjsć z jaskini, ale Simba go zatrzymał
- To dotyczy również ciebie - powiedział Simba
Kovu i Kiara usiedli obok siebie i zaczeli ważnie słuchać Simby
- Nie jestem już taki młody jak dawniej i teraz w dodatku jestem sam bo Nala już nie żyje i jeszcze Huzuni jest malutka wprawdzie narazie opiekuje się nią Kopa i Vitani ale to jedna moja córka, więc dużo ostatnio żeczy złożyło się na tę decyzję, trudno było mi ja podjać ale uznałem że innego wyjscia nie ma. Kovu, Kiaro mówiem wam to pierwszym, ja już nie mogę dłużej...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że się podobało :) Choć moim zdaniem nie wyszło to najlepiej :(no ale jakos tam napisałam :) Nie mam ostatnio weny :( ale jakos napisałam tę notakę :) Może wam się spodobała :)
Blogerka

wtorek, 16 czerwca 2015

#5. Cud Narodzin

Miną już miesiąc do smierci Nali, lecz wszyscy nadal bardzo to przeżywali.Najbardziej jednak wszystkich martwił zły stan zdrowia Kiary. Była bardzo osłabiona i zdruzgotana. Rafiki powiedział że jej rozpacz może bardzo źle wpłynąć na jej dzieci. Mandryl ostrzegł wszystkich że Kiara może urodzić chore, a nawet martwe lwiątka. Simba podioł już ostateczną decyzję o przekazaniu tronu jednak postanowił to ogłosić dopiero jak zostninie dziadkiem. Kiara powinna rodzić dopiero za dwa miesiące, jednak rafiki obawiał się że może to nastąpić wcześniej i na nieszczęście nie omylił się. Tego właśnie dnia kiedy słońce chyliło się ku zachodowi w jaskini rozległ się krzyk kiary. Lwica zaczeła rodzić. Kovu czym prędzej pobiegł po rafikiego kiedy wrucił kiara była w fatalnym stanie. Mandryl kazał wszystkim wyjść. Nikt nie miał zamiaru tego kwestionować, więc wszyscy wyszli. W jaskini została tylko tylko kiara i rafiki. Kiara strasznie krzyczała, czuła bowiem niewyobrażalny ból. Coś ją ,,rozrywało" od środka.
- AAAA.... - rozlegał się domośny krzyk z jaskini.
- spokojnie..., oddychaj... - mówił Rafiki
- AAAAA... dlaczego to tak boli :-( - lamętowała Kiara
W jednej chwili całe życie przeleciało jej przed oczami. Myślała że umiera, że to już koniec. Czuła się samotna, a Rafiki tylko ją denerwował tymi ciągłymi komędami
- spokojnie - krzyczał Rafiki
- czy on nie może zrozumieć że mnie tak boli. Kiedy to się skończy? Czy ja umrę? Czy tylko ja czuję taki potworny ból ? - romyślała Kiara co chwile pokrzykując
Rodziła całą noc. Dla wszystkich ta noc była jak wieczność, jednak to Kiara miała najgorzej bo całą noc musiała się zmagać z przerażającym bólem. Dokładnie o wschodzie słońca urodziła czwórkę lwiątek. Dwie lwice i dwa lwy. Niestety jeden lew był martwy, a kiara strasznie krwawiła. Mandryl poinformował stado o zaistniałej sytułacji, a następnie przy pomocy kilku lwów ze stada zabrał Kiarę na swoje drzewo by ją leczyć nie wiedział jednak czy lwica przeżyje. Tym czasem na lwiej skale Kovu postanowił zająć się swoimi dziećmi. Były bardzo małe i rozkoszne. Kovu bardzo się z nich cieszył, smucił go jedynie fakt że jedno z jego dzieci nie żyje i nie wiadomo co będzie z Kiarą. Kovu wraz z Kiarą przygotowali dwa imiona dla lwa i lwicy. Dlatego małemu czarnemu lewkowi dał na imię Sava, a brązowej lwiczce Lennia. Nie wiedział tylko jak nazwać różową lwiczkę nie miał dla niej przygotowanego imienia, a chciał aby to był wybór również Kiary. Długo nad tym myślał, aż po paru godzinach przypomniał sobie pierwszy pomysł pomysł Kiary na który się nie zgodził. Jednak w tej sytułacji uznał że to imię będzie najodpowiedniejsze imię dla różowej lwiczki. Dlatego najmłodszemu z dzieci dał na imię Rumia. Maluchy spały spokojnie. Kovu postanowił ich sam przypilnować, jednak cały czas myslał o Kiarze. nagle w jaskini pojawiły się dziwne swiatła, a przed oczami Kovu ukazała się Nala. Lwiątka obudziły się z zczeły uciekać w różne strony i różnie reagować.

Lenia wyglądała na zdziwiona,


a Sava był bardzo przestraszony


Rumię zas bardzo zaciekawiło nieznane jej ,,zjawisko". Postanowiła sprawdzić co to, więc zbilżyła się bardzo blisko. Jednak Kovu nie pozwolił jej podejsć bliżej. Lwiczka była bardzo zła, ale nie umiała tego powiedzieć bo niedawno co się urodziła. Wszystkie lwiątka były bardzo zdezorientowane nie wiedziały nic o swiecie i ledwo co widziały, a ty ukazało mi się tak niezwykłe ,,zjawisko". Zapanowała grobowa cisza, którą przerwał dopiero głos Nali
- nie martw się to jeszcze nie jej czas
Po czym znikła. Kovu natychmiast opowiedział o wszystkim Simbie, a ten trochę się rozweselił, ale nadal bardzo niepokoił się o Kiarę.
- Może jednak nic nie pokrzyżuje mi planów - pomyslał Simba
_________________________________________________________________________________
Nie miałam za bardzo weny :( Mysle że wyszło nie najgorzej :) Mam nadzieję że wam się podobało :) Następna notatka pojawi się za tydzień a może jak się uda nawet wczesniej :)
Blogerka

sobota, 6 czerwca 2015

#4 Życie za życie

Ten dzień zapowiadał się szczęśliwie, Kovu wrucił już do zdrowia i wraz z Kiarą ze zniecierpliwieniem oczekiwał dnia narodzin swojch dzieci.  Wszyscy bardzo się cieszyli że wkródce urodzą się dzieci następców tronu. Kiara mimo dodatkowego  ciężaru była w doskonałej fomie, jednak wszystkich smucił zły stan zdrowia Nali. Rafiki nader często odwiedzał królową. Tego dnia Nala czuła się jednak wspaniale. Postanowiła wykożystać chwilowy dobry stan zdrowia i zabrać córkę na spacer. Czym prędej obudziła córkę.
- Kiara wstawaj - powiedziała Nala
- Czemu budzisz mnie tak wcześnie? - zapytał niewyspana Kiara ziewając
- Chciałam z tobą spędzić trochę czasu - odpowiedziała czule
- Ale ty się dobrze czujesz? - dopytywała się z niepokojem
- Tak kochanie, już dawno się tak nie czułam - odrzekła przekonująco
- No skoro tak to chodzmy - powiedziała niepewnie
Nala była bardzo szczęśliwa że znowu mogła spędzić trochę czasu z córką. Przechadzały się po Lwiej Ziemi wspominając dawne czasy. Kiara bardzo była szczęśliwa że jej matka jest w tak wspaniałym humorze. W doskonałym chumoże spacerowały pół dnia. Nagle Kiara zauwarzyła coś w krzakach, było to lwiątko, jednak Kiara postanowiła nie zwracać uwagi na nie, ponieważ to mogło by zepsuć Nali humor, a ona tak rzadko była zadowolona. Kiedy nadeszła pora posiłku Kiara chciała wracać ale Nala upierała się aby jeszcze zostać. Kiara nie umiała odmówić matce, jednak stwierdziła że skoro nie wracają to ona coś upoluje. Jak postanowiła tak zrobiła. Zabrała się za polowanie, niestety nie była w tym za dobra więc zajeło jej to sporo czasu. Ale w końcu udało jej się upolować sporą zebrę. Wraz z matką zjadła posiłek i już miały ruszyć w dalszą podróż kiedy nagle Nala zaczeła się źle czuć. Kiara wiedziała że natychmiast muszą wracać ale Nala nie mogła się ruszyć. Kiara nie mogła zostawić matki samej więc obie zostały unieruchomione. Miały jednak nadzieję że ktoś zacznie ich szukać i nie omyliły.
Tym czasem na Lwiej Ziemi:
- Martwię się nikt ich nie widział od rana - powiedział zmartwiony Simba
- Nie przejmuj się na pewno nic im nie jest - odrzekł z lekkim niepokojem Kovu
- Obyś miał racje
- Pewnie chciały spędzić ze sobą trochę czasu
- Pewnie tak, ale co jeśli Nala się źle poczuła?
- Jest z nią przecież Kira
- No tak ale poszukać ich nie zaszkodzi
- Jak będziesz dzięki temu spokojniejszy to ich szukaj
Simba wezwał do siebie najlepsze lwy zwiadowcze i rozkazał poszukiwania Kiary i Nalu. Lwy od razu zabrały się do poszukowań. Po dłuższym czasie udało im się onaleźć już pół żywą Nalę i czuwającą przy niej Kiarę od razu zabrano Nalę na Lwią Skałę. Kiara zaś co sił w nogach pobiegła po Rafikiego. Przybyła jednak za późno - Nala nie żyła. Wszyscy byli tak zrozpaczeni że nawet nie zauważyli małej kuleczki w łapach martwej Nali. Tylko Rafiki to spostrzegł.

- Dlaczego tak wczesnie? - rozpaczał Simba
- może gdybysmy wczesniej zaczeli jej szukać nie doszło by do tego - płakał Kovu
- To tylko moja winna powinam była wczesniej wrucić - lamentowała Kiara
Cała Lwia Ziemi pogrążyła się w żałobie i smutku.
- Nic nie dało się zrobić - odrzekł smutno Rafiki - nawet gdybym od razu był przyniej nic bym nie zrobił, ale ten dzień nie jest do końca smutny
- Co ty mówisz jak to nie jest do końca smutny? - spytał gniewnie Simba
- Nala była w ciąży - odpowiedział - ona odeszła ale zostawiła ci po sobie malutką lwiczkę
Dopiero teraz Simba spostrzegł malutką kuleczkę w łapach martwej Nali, wiedział już teraz że Nala oddała życie aby ta lwiczka mogła żyć. Simba postanowił tymczasowo oddać córkę pod opiekę Kopy i Vitani. Sam narazie nie był w stanie jej wychowywać. Postanowił nadać jej tylko imię. Podszedł do swojej córki wzioł ją w pysk przekazał Kopie i Vitani i rzekł:
- Ponieważ urodziłas sie w smutny dzień dam ci na imię Huzuni - po tych słowach poszedł do jaskini rozpaczać po stracie ukochanej. Następnego dnia Nalę uroczyscie pochowano, a Simba stanoł przed jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obiecałam notatkę i spełniłam obietnicę :) Mam nadzieję że się podobało wiem że trochę smutna, ale następna będzie już weselsza :) Trochę szybo się ty akcja działa i trochę nie za bardzo ale zabardzo czasu nie miałam i tak na szybko ale mam nadzieję że i tak się podobało :)
Następna notatka dopiero za 2 tygodnie :)
Blogerka