Od wygnania Lunny minęło już wiele czasu, jednak atmosfera na Lwiej Ziemi była nadal niepokojąca. Na pierwszy rzut oka widać było iż władcy się nie dogadują. Potrafili pokłócić się o drobnostki. Było to dość niepokojące, niestety nikt nie mógł nic z tym zrobić. Po prostu tak było i już. Jedynie Simba próbował pogodzić władców. Niestety ilekroć zaczynał z nimi rozmowę, nagle okazywało się że jest coś niezwykle pilnego do zrobienia z czym nie można zaczekać, jednak lew nie chciał ustąpić. Postanowił więc porozmawiać z wnukami, niestety jak za złość nie mógł ich nigdzie znaleźć. Lwiątka w tym czasie były niezmiernie zajęte obserwowaniem antylop.
- ale to nudne! - powiedział w końcu Sava. Bardzo mu się nudziło. Z początku nie chciał tego mówić, ale teraz nie wytrzymał. Nie zauważył jednak żadnej reakcji więc powtórzył jeszcze raz.
- nudno tu. Choćmy pobawić się gdzieś indziej - ryknoł najgłośniej jak potrafił
Dopiero teraz maluchy spojrzały na księcia. Nie były zadowolone z zachowania następcy, podobało im się ówczesne zajęcie. Już chciały mu to powiedzieć gdy nagle stado spłoszyło. Antylopy zaczęły pędzić prosto przed siebie, lwiątka trochę się przeraziły, ale szybko zorientowały się że zwierzęta je omijają, a przynajmniej tak było przez pewien czas. Po pewnym czasie jedną z antylop skręciła w stronę gdzie znajdowały się lwiątka. Pierwsza zauważyła do Shetani i odsunęła się w bezpieczne miejsce nikomu nie mówiąc o niebezpieczne. Cała reszta zauważyła to dopiero w ostatniej chwili, gdy szanse na ucieczkę były znikome. Na całe szczęście księżniczkom oraz Torenowi, Malaikiem i Huzuni udało się uniknąć kopyt. Niestety pozostała trójka nie miała tyle szczęścia. Antylopa bowiem przebiegła prosto po nich. Książę był potłuczony, zresztą tak samo jak Chortensja i Altania. Ich towarzysze zobaczywszy to bardzo się przestraszyli. Wszyscy oprócz Shetani. Lwiczka miała bowiem już podwinąć ogonek i odejść, kiedy zatrzymał ją Malaiki.
- gdzie idziesz? - zaczął powarkiwać
- odpocząć - odparła z przyciskiem
- a co z księciem? - zdenerwował się jeszcze bardziej
- wy się nim zajmiecie - wykrzyczała
- to twój partner!
- to mój... bilet do władzy - odpowiedziała już naprawdę zła
Lwiak naprawdę się ze złościł. Już nie mógł wytrzymać bezduszności siostry. Wszystko w nim buzowało, dlatego w przypływie emocji rzucił się na Shetani. Zaczęła się szamotanina i to w całe nie dla zabawy, ale na poważnie. Można by rzec że na śmierć i życie. Rodzeństwo przez dłuższy czas przewracało jedno drugiego warcząc przy tym wściekle. W końcu lwiak powalił lwiczkę tak że nie była wstanie się wyswobodzić. Wtem wyciągną swoje króciutkie pazurki i chciał ją uderzyć, jednak ta zrobiła unik. Spowodowało to że samiec stracił równowagę i spadł na trawę, a samiczka przygniotła go jeszcze bardziej do podłoża. Maluch szybko zorientował się co Shetani zamierza i dlatego ugryzł ją w łapę co pozwoliło mu się wydostać z ,,żelaznego uścisku". Teraz rodzeństwo stanęło na przeciw siebie, warcząc najlepiej i najgroźniej jak potrafili. Oboje wyciągnęli pazurki i ruszyli ku sobie. Pierwszy zaatakował Malaiki i o dziwo trafił. Uderzenie nie było jednak na tyle mocne by cokolwiek stało się samicy. Powtórzył atak jeszcze raz, ale tym razem zamiast uderzyć siostrę trafił Torena który od dłuższego czasu próbował ich rozdzielić, uderzenie tym razem było jednak na tyle mocne że miejsce w które oberwał zaczęło krwawić. Nie miał jednak tego za złe koledze, wiedział bowiem że to niechcący, jednak postanowił się już nie mieszać i patrzeć na całe zdarzenie z boku. Wiedział że to się źle skończy, no ale cóż próbował. Jednak nim znów wrócił do ,,oglądania" Shetani porządnie oberwała w oko z którego teraz spływała krew, a jej brat złamał na jakimś kamieniu kilka pazurków. Walka nie wyglądała już tak łagodnie jak na początku. Przybrała ona iście brutalny wygląd. Co chwila padały ciosy. Raz od lwa, raz od lwicy. Większość z nich była celna, choć tylko niektóre na tyle sine, aby wyrządzić jaką kol wiek krzywdę. Po dłuższym czasie oboje byli zmęczeni i poranieni, jednak żadne nie miało zamiaru dopuścić. Gorycz wzbierała w nich z każdą chwilą. Jedno pragnęło zemsty na drugim, w tym czasie nie liczyło się dla nich nic co działo się w około. Po prostu walczyli i walczyli, aż w końcu Shetani upadła na ziemię. Malaiki zaczął ją drapać co sił i nikt nie wie co by się stało gdyby Toren nie odciągną by go od ,,ofiary", a księżniczki jej nie zasłoniły. Lwiak nie był z tego powodu zadowolony, przez dłuższy czas próbował się wyrwać i dostać do siostry. Nic jednak nie wyszło z jego prób, dlatego po dłuższym czasie opuścił. Lwiątka spojrzały na niego groźnie. Lwiak chyba zrozumiał swój błąd, bo smętnie spuścił głowę. Maluchy nie chciały mu prawić morałów, jednak zdawały sobie sprawę jakie mogą mieć kłopoty. Na dodatek Sava, Chortensja i Altania nadal leżeli w tym samym miejscu gdzie na początku, całkiem bez pomocy. Nastała cisza, którą szybko przerwała Lennia.
- coś ty najlepszego narobił!? - powiedział delikatnie, ale z zaciśniętymi zębami
- ja... nie chciałem... przepraszam... ale... ale... ja naprawdę... -jąkał się
- no dobrze, dobrze. Jednak teraz trzeba pomyśleć co zrobimy - odparła Rumia
Malaiki trochę poweselał, ale nie na długo. Miał bowiem wyrzuty sumienia o to co zrobił siostrze. Nigdy nie był taki, nie łatwo go było zdenerwować, a co dopiero doprowadzić do takiego stanu. Tak naprawdę to sam nie wiedział co się z nim stało. Zaczął więc rozmyślać o tym co zrobił. Jednak po dłuższej chwili rozmyślania przerwała mu Huzuni.
- musimy wszystko powiedzieć dorosłym
Wszyscy popatrzyli po sobie. Doskonale zdawali sobie sprawę że to najbardziej rozsądne wyjście, może inne byłoby najlepsze ale czy mieli inne wyjście? Najgorzej na tym wyszedł by Malaiki, dlatego zaczął ich prosić
- nie proszę! Nie mówcie im prawdy! Będę miał poważne kłopoty!
- obawiam się że nie mamy innego wyjścia - odrzekła Rumia
- a co jeśli nadciągniemy prawdę? - odparła Lennia
Wszystkie oczy zwróciły się na księżniczkę. Nikomu nawet coś takiego by przez myśl nie przeszło, poza tym pozostawało pytanie co powiedzieć. Każdy czekał aż lwiczka w końcu im to wyjaśni swój plan. Nie czekali jednak długo.
- Powiemy jej prawdę co do antylop, tylko oprócz Savy, Chortensji i Altani poszkodowana została również Shetani. Dorośli w to uwierzą, a my nie będziemy mieli kłopotów
- a co z ranami Torena i Malaikiego? - dopytywała Huzuni
- powiemy... hmmm... że wdali się w bójkę
Toren gdy to usłyszał o mało nie zemdlał. Nie zrobił nic złego, a jeśli księżniczki tak powiedzą na pewno będzie musiał opuścić Lwią Ziemię albo zostać na niej martwy. Nie mógł pozwolić na takie kłamstwo, ale wiedział że z dorosłych nikt mu nie uwierzy. Jednak to co usłyszał później bardzo go zdziwiło.
- nie możemy tak powiedzieć! Dobrze wiesz że ojciec nienawidzi Torena, wykorzysta to aby go się pozbyć, a na to nie mogę pozwolić - powiedziała jednym tchem Rumia
Nikt nie wierzył w to co słyszy. Nikt bowiem nie przepadał za czerwonym, s tu nagle księżniczka się o niego martwi. Wydawało się to trochę dziwne, ale nikt nie miał czasu się tym martwić. Musieli na szybko wymyślić jakieś rozsądne wyjaśnienie. Po dłuższym namyśle Lennia znów wpadła na świetny pomysł, jednak tym razem w dodatku że nikogo nie odciążała to na dodatek stawiała lewków w roli bohaterów. Tego pomysłu nikt nie ważył się zakwestionować, dlatego lwiątka zabrały się do przenoszenia rannych. Toren wioł Savę, Malaiki niósł Shetani, Huzuni zajęła się Altanią, a Rumia podniosła Chortensję. Teraz wszystkie lwiątka ruszyły w stronę baobabu Rafikiego, z wyjątkiem Lenni która pobiegła poinformować o wszystkim rodziców. Lwiątka spieszyły się jak tylko mogły jednak dodatkowy ciężar bardzo je spowalniał. To spowodowało że starsza księżniczka dobiegła na miejsce pierwsza. Była bardzo zdyszana, dlatego każdy od razu zwrócił na nią uwagę
- Kiara i Kovu od razu do niej podbiegli.
- co się stało? - zapytała zaniepokojona Kiara
- antylopa! Sava, Shetani, Chortensja i Altania są u Rafikiego. Nie wiem co z nimi! Gdyby nie Malaiki i Toren ze mną, Rumią i Huzuni było by to samo! - powiedziała udając zdenerwowanie
Władcy nie zastanawiając się długo zostawili córkę i pobiegli w stronę drzewa mandryla. Droga była krótka, dlatego szybko tam dobiegli. Bez trudu wskoczyli na baobab w środku znajdował się Rafiki wraz z lwiątkami. Sava i Chortensja byli nieprzytomni, Altania i Shetani były przytomne, ale osłabione, a szara dodatkowo poraniona. Malaiki i Toren byli jedynie trochę poranieni, a Rumi i Huzuni nic nie było. Kovu i Kiara wyglądali na zszokowanych, ale przede wszystkim byli wystraszeni. Kiedy szaman ich dostrzegł od razu do nich podszedł.
- witajcie! Maluchy miały sporo szczęścia... na prawie... - zaczął Rafiki
- nie rozumiem - odparł Kovu
- chodzi o Chortensję. Jest w dużo gorszym stanie niż reszta. Z księciem też nie jest najlepiej, ale do wieczora powinien dojść do siebie, co do reszty to niedługo powinni wrócić na Lwią Skałę
Władcy usłyszawszy to uspokoili się, ale mimo wszystko nie chcieli wracać. Postanowili poczekać aż część maluchów będzie mogła wrócić do ,,domu". W między czasie przyglądali się najróżniejszym malunkom. Było ich bardzo wiele, a rozmyślania nad nimi zajmowały wiele czasu, dlatego nim się spostrzegli czas było wracać. Niestety musieli tu jeszcze zostawić księcia i białą lwiczkę. Chwilę wahali się czy nie lepiej zostać, ale po namyśle wrócili na Lwią Skałę razem z maluchami. Po ich powrocie bardzo szybko zbiegło się całe stado, każdy chciał się coś dowiedzieć. Jednak ku ich rozczarowaniu najmłodsi nie byli zbyt rozmowni. Mieli oni bowiem swoje problemy, które jak się okaże mogą mieć wpływ na losy Lwiej Ziemi. Dlatego dość szybko pozbyli się dorosłych, a sami poszli nad wodopój. O tej porze było tam cicho i spokojnie, a tego potrzebowali teraz najbardziej. Po drodze nie spieszyli się zbytnio. Droga była przyjemna i nawet nie zauważyli kiedy dotarli na miejsce. Gdyby to był normalny dzień pewnie by zaraz wskoczyli do wody, niestety mieli coś ważnego do załatwienia. Nikomu bowiem nie podobało się zachowanie Malaikiego i teraz musieli to wyjaśnić.
- Malaiki - zaczęła Lennia - wszyscy wiemy co się rano stało
- ja nie wiem - w traciła się Altania
- później ci wytłumaczymy. A więc... - kontynuowała - kryliśmy cię przed rodzicami, nie takiego cię poznałam
- Lennia, ja... przepraszam, ale dłużej już tego nie mogłem znieść
W tym czasie księże ocknoł się i postanowił poszukać przyjaciół. Nigdzie jednak nie mógł ich znaleźć. Był w wszystkich miejsca gdzie zazwyczaj przebywali, no prawie. Zrezygnowany miał już wracać na lwią skałę gdy przypomniał sobie o jeszcze jednym miejscu. Więc czym prędzej tam pobiegł i na jego szczęście wszyscy tam byli oprócz Chortensji która nadal leżała nieprzytomna u Rafikiego. Sava już miał się zbliżyć gdy dobiegła go jakaś dziwna rozmowa, dlatego pozostał w ukryciu
- chodzi o to że ona go nie kocha, a to mój najlepszy przyjaciel, nie pozwolę go tak wykorzystywać
Następca nie wiedział o kogo chodzi, aż usłyszał te słowa
- sądzisz że Shetani jest z nim tylko dla władzy?
- tak
W tej chwili dało się słyszeć śmiech należący do szarej oraz jej cienki głosik
- a jakże inaczej mam osiągnąć cel? Jak zostać królową? Wy na serio myśleliście że ja go kocham
Wszystkie lwiątka zawarczały i już miały się na nią zrzucić, a Sava wyskoczyć z kryjówki, ale właśnie ktoś się odezwał
- niech zostanie tak jak jest, nic nie mówmy Savie, to mogło by na niego źle wpłynąć
Po tych słowach książę poczuł się tak jakby ktoś wbił mu pazury prosto w pierś. Musiał bardzo się starać by nie wybuchnąć płaczem, dlatego czym prędzej zaczął uciekać. W dodatku zaczęła zbierać się mgła dlatego Sava postanowił mimo wszytko wrócić na Lwią Skałę, na szczęście okazało się że jest niedaleko. Maluch jednak nie miał zamiaru na nią wchodzić. Usiadł opodal niej i zaczął myśleć o tym wszystkim co się stało.
Wiedział że nie wybaczy tego swojej partnerce, ale co będzie dalej nie miał pojęcia. Wiedział jedynie że nie łatwo mu będzie rozwiązać tę sytuację.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podobało się? Teraz więcej będzie o lwiątkach. Wiem że zostawiłam wiele niewyjaśnionego z poprzedniej, ale spokojnie wszystko napiszę. Teraz notatki powinny się pojawiać częściej średnio raz na tydzień raz na dwa tygodnie i tak wiem że miałam to wstawić rano, ale się nie wyrobiłam. Moim zdaniem trochę zepsułam końcówkę i ogólnie to miało trochę inaczej wyglądać, ale cóż tak wyszło.
Bardzo fajny, długi rozdział, lubię takie :). Myślę, że Rumia może coś czuć do Torena, dobrze, że go obroniła, bo poniósłby niesłusznie karę. A Sava niech się nie przejmuje, wokoło niego jest wiele wspaniałych lwiczek, a Shetani w gruncie rzeczy zasłużyła na to, co ją spotkało, bo postępowała okropnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Whoa... Szacun za to, że napisałaś tak długi rozdział. Bardzo fajnie się czyta :) Shetani jest wredna, ale to bardzo ciekawa postać. Pozdrawiam i życzę weny! ;)
OdpowiedzUsuńWow rozdział długi,ale nie monotonny.Tyle się działo,że hej. Malaiki...to świetny bohater chociaż i tak najbardziej lubię Torena i Shetani (tak to straszna lwiczka,ale jest świetna <3)No i zgadzam się z pierwszym komentarzem Rumia chyba coś czuje do Torena. Szkoda mi trochę Savy...i ciekawe co bd z Hortensją
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny:***
Świetny rozdział i do tego długi. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńWow.. Bardzo mi się podobało. Ta akcja z Malakim i Sheatini.
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze rozdziały :)
Wreszcie się zebrałam i napisałam komentarz. ;-) Jedno słowo: SUPER! Rozdział ciekawy i wciągający. Przeczytałam jednym tchem. Żal mi Savy. Czekam na next! Pzrd Marisol!
OdpowiedzUsuń