sobota, 2 kwietnia 2016

#26. Koniec jest dopiero początkiem cz.3

Lunna siedziała w rogu jaskini. Była niespokojna, ale niepokój ogarniał nie tylko ją. Wszystkie lwy, a tak właściwie zwierzęta z niecierpliwością czekały na przebieg wydarzeń. Stan króla nie był dobry, ale nadzieja nikogo jeszcze nie opuszczała. Jednak z każdą godziną słabła.
- możemy zamienić słowo? - powiedział Rafiki do Kiary
- ach Rafiki - odparła smutno - oczywiście że tak
Razem wyszli przed jaskinię, ale wpierw Królowa posłała winowajczyni spojrzenie że ma się nie ruszać stąd skąd jest. Ta jednak nie miała zamiaru jej słuchać i gdy tylko wyszli Lunna podeszła do Kovu.
- tak najwyraźniej musiało być. Nie mogłam zmienić tego co się wydarzyło, ale przyszłości zarówno moja jak i twoja jest w moich łapach. Twój czas powoli nadchodzi niosąc za sobą mój, jednak Kiara nie wie co ja mam jeszcze w zanadrzu. Musisz wiedzieć że nie chcę twojej śmierci, ale obawiam się że to  konieczne. Poza tym zasługujesz na to, jesteś zabójcą, potrafiłeś z zimną krwią zabić bezbronnego lwa, więc możemy przyjąć że to co zrobię jest odwetem za śmierć mojego brata, pożyjesz jeszcze kilka dni dzięki mojej miksturze. Da mi to trochę czasu, a uciec stąd mogę w każdej chwili i nikt nawet nie przyłoży łapy by mnie szukać. Z drugiej strony warto by zabezpieczyć jakoś przyszłość, choć tak czy tak zostanę stąd wygnana, albo przez Kiary za zabicie ciebie i ucieczkę, a jeśli bym nie uciekła to na pewno by mnie zabiła, albo przez ciebie za usiłowanie zabójstwa. Nie zrobiło by mi to wprawdzie żadnej różnicy bo sama jestem księżniczką, ale kto wie co się stało z moim królestwem, tym bardziej że w przyszłości na tronie Lwiej Ziemi musi zasiąść Simon lub Sarina. Twoje odejście tylko to ułatwi, jednak jakby spojrzeć na to z innej strony trzeba by było pozbyć się jeszcze Kiary oraz Savy, a jak wiadomo drugi raz bym ich nie podeszła. A jeśli darowała bym ci życie czy okazał byś się dobrym i mądrym ojcem? Może jednak mimo wszystko zmienił byś plany, choć raczej w to wątpię. Twój syn jest zagrożeniem nie tylko dla mnie, ale i dla moich planów. Pewnie chciałbyś wiedzieć kiedy się taka stałam? Gdybyś i ty był inny nie doszło by do tego, ale tobie tylko jedno było w głowie. Pewnie myślisz że nie wiem kto jest ojcem Shetani? Spokojnie nikomu nie powiem zabiorę tę tajemnicę ze sobą. Muszę jednak przyznać że pięć lwiątek to niezły rekord. Powinnam teraz chyba zacząć się śmiać ale prawdziwej królewnie nie przystoi, poza tym umiem panować nad sobą. Może przemyśle czy darować ci życie czy... -nie dokończyła bo usłyszała zbliżające się czyjeś kroki, więc czym prędzej wróciła na swoje miejsce
Był to Kopa, dziwnie patrzył na króla. Po jego wyrazie pyska można było wyczytać iż cieszy się z obecnej sytuacji. Teraz gdyby Kovu umarł do tronu było by tylko dwóch pretendentów, on oraz książę. Ale jego rywal to jeszcze lwiątko, łatwo można by się go pozbyć lub objąć tymczasową władzę, zastąpić obecnego monarchę i w przyszłości obiecać oddanie tronu synowi Kiary. Marzenia. Jednak w obecnej sytuacja były możliwe do zrealizowania. Syn Simby nie miał jednak zamiar wypowiadać swoich myśli na głos. Postanowił jedynie wyrazić swoją wyższość.
- masz to na co zasłużyłeś! Nie trzeba było garnąć się do tronu! - powiedział, po czym odwrócił się i wyszedł
Nie zdawał sobie jednak sprawy iż władca był przytomny i wszystko słyszał, ale był zbyt słaby, aby zareagować.
Tym czasem Kiara rozmawiała z Rafikim o tym co ewentualnie by zrobili jakby Król odszedł. Nie była to łatwa rozmowa, ale konieczna. Każdy zdawał sobie z tego sprawę, ale starał się o tym nie myśleć. Choć w stadzie znalazło by się kilka wyjątków.
*
Minęło kilka dni, czas biegł nie ubłagalnie. Z królem nie było ani trochę lepień, ale pocieszający był fakt że mu się nie pogarsza. Była to oczywiście sprawka Lunny, która ostatnimi czasy również była nie w najlepszej formie. Możliwe że to właśnie dlatego utrzymywała Kovu przy życiu. Jednak powoli zaczynało jej to ciążyć. To zmuszało ją do podjęcia ostatecznej decyzji. Dużo nad  tym rozmyślała. Raz była za życiem monarchy, a drugi raz przeciwko. Nie wiedziała co zrobić, a dodatkowo presję na niej wywoływał los jej brata i groźba siostrzeńca. Najchętniej to nigdy by tego nie zaczęła, ale skoro jednak stało się tak, to musiała jakoś z tego wybrnąć. Najbardziej zastanawiała ją jednak decyzja czerwonego o przybyciu na Lwią Ziemię. Potomek jej brata nie chciał bowiem jej tego wyjaśniać, gdyż twierdził iż nie jest to sposobny na to moment. Decyzja była nader trudna. Każdego dnia uważnie obserwowała Kiarę, więc doskonale wiedziała co ona czuje. W lwicy z dnia na dzień zwiększała się niechęć i nienawiść do Lunny. Równie widoczna była stale rosnąca rozpacz oraz bezsilności. Każdy kto choć raz na nią spojrzał był wstanie stwierdzić jak ogromnym uczuciem darzy brązowego lwa. Niektórzy nie dowierzali jak silna jest jej miłość do króla, że po tym wszystkim myśli tylko o nim. Teraz nawet książęta przestały się liczyć, jednak one nie narzekały. Pomimo iż one również cierpiały nie okazywały tego i same wspierały wszystkich w około, ale w rzeczywistości one również potrzebowały pomocy. Większości stada je podziwiało za to co robiły, ale szara lwica nie twierdziła by to był powód do zachwytu. Jednak również nie była obojętna, szkoda było jej tych maluchów i to ostatecznie spowodowało podjęcie tak męczącej i długo wyczekiwanej decyzji.
*
Nocą kiedy wszyscy poszli już spać ostrożnie wymknęła się, aby przygotować ostatnią miksturę. Ten eliksir miał wszystko rozstrzygnąć. Życie, śmierć, wszystko zależało od niego. W jego esencji leżał również los wszystkich mieszkańców. Nigdy nikt nie zdawał by sobie sprawy, że coś tak małego i nie istotnego zaważy na losie wszystkich w około. Mikstura była prosta, ale skuteczna. Lunna szybko się z nią uporała. Więc aby nie ryzykować jeszcze bardziej wróciła po cichu do jaskini. Nie podała jednak królowi "lekarstwa", lecz położyła się spać. Przyśnił jej się pewien sen: była na Czerwonej Ziemi, wszyscy byli szczęśliwi. Właśnie odbywała się koronacja, jednak ku jej zdziwieniu to nie ona miała wstąpić na tron lecz jakiś czerwony lew. Stała dość blisko więc widziała wszystko dokładnie. Nagle z chmur wyłonił się jej brat. Uśmiechną się czule najpierw do nowego króla, a następnie do niej. Widać było że jest szczęśliwy, już miał coś powiedzieć kiedy nagle coś, a raczej ktoś obudził Lunnę. Była to spanikowana Kiara, która szukała ratunku dla Kovu który umierał na jej oczach. Szara bardzo się zdziwiła, nic mu nie podała, a tu nagle tak mu się  pogorszyło? Było to wręcz niepojęte. Interesowała ją przyczyna tego stanu, była bowiem pewna że to nie z jej winy oraz wiedziała iż nie miało to żadnego związku z tym co zrobiła. Ktoś musiał podjąć decyzję za nią, tylko kto? To pytanie bardzo ją nurtowało. Jednak nie mogła pozwolić na śmierć Kovu! Nie teraz! Wzięła głęboki wdech i podeszła do monarchy. Nikt nawet nie zwrócił na to uwagi... Lwioziemcy byli zbyt spanikowani by to zauważyć. Lunna momentalnie podała królowi lekarstwa. Nie zauważyła jednak natychmiastowej poprawy, nie był to jednak powód do zmartwień gdyż mikstura potrzebuje czasu. Lunna stała cały czas w jednym miejscu, nagle poczuła potężne uderzenie w głowę... upadła... Kiedy się ocknęła zauważyła iż całe stado zebrało się w około niej. Okrążali ją ciasnym kołem i patrzyli złowrogo, nagle krąg rozstąpił się i jedna z lwic poczęła iść w kierunku jeszcze oszołomionej Lunny. Stanęła przed nią twarzą w twarz posłała jej spojrzenie mrożące krew w żyłach. Ową lwicą był nie kto inny tylko Kiara. Po dłuższej chwili królowa postanowiła wygarnąć wszystko lwicy.
- to wszystko co się tu dzieje, co tu przeżywamy to twoja wina. Już od kont się tu pojawiłaś wiedziałam że z tobą jest coś nie tak... ale przez myśl by mi nie przeszło że zabijesz mojego ukochanego. Jawnie go zmanipulowałaś i... - warczała - robiłaś z nim co chciałaś. Był na każde twoje skinienie... przez to oddaliliśmy się... i to bardzo... nawet nie zdążyłam mu przypomnieć jak bardzo go kocham...
- niewierze... on nie...nie żyje? To nie możliwe! Ja nie miałam wpływu na to co się stało... - wyjąkała Lunna
- milcz! Na szczęście Kovu jeszcze żyje, ale już nie długo. Rafiki powiedział że nie ma już dla niego ratunku, więc i ty jesteś niepotrzebna - warczała coraz głośniej - jutro odbędzie się twój proces, ale wyrok chyba już znasz
- Kiara proszę cię zaczekaj. On wyzdrowieje jestem tego pewna!
- Skąd ta pewność? Może znasz jeszcze jakieś specyfiki? - drwiła z niej - Co tamten za słaby? A może pomyliłaś składniki?
- gdyby nie ja on już dawno by nie żył
- gdyby nie ty on nie był by w takim stanie
Kiara wysunęła pazury i już miała uderzyć szarą, kiedy nagle usłyszała potężny huk. Było to uderzenie pioruna, ale nie zwykłe, jednak nadzwyczajne. Niebo bowiem było bezchmurne. Już miała sprawdzić co się dzieje, ale coś ją tknęło i postanowiła podejść do Kovu. Ku jej zdziwieniu lew ockną się. Wyglądał o wiele lepiej, jednak nadal był słaby.
- jak się czujesz? - zapytała z troską Kiara
- lepiej, o wiele lepiej. Nie mam jeszcze siły, ale to minie. Jutro... - nagle przerwał bo dostrzegł Lunnę - widzę zdrajczynię, a gdzie zdrajca?
Król zaczął się rozglądać po jaskini w poszukiwaniu tego przez kogo o mało nie umarł. Patrzył bardzo uważnie jednak nie mógł go nigdzie znaleźć. Zapanowała dłuższa chwila milczenia którą przerwała królowa. Wydawało się że dopiero co zrozumiała słowa Kovu.
- zdrajca? O kim ty mówisz? Tu jest tylko jeden zdrajca i jest nim ta podła, perfidna, zła, zdradziecka lwica - wskazała na Lunnę
Winowajczyni spuściła głowę. Nie miała odwagi spojrzeć królowi w oczy, pomimo iż wiedziała że on jest o wiele gorszy od niej. Podjęła jednak już decyzję że mu przebaczy i daruje życie, teraz pozostało jej tylko czekać na jego decyzję.
- tak najdroższa. Jednak nie jestem jeszcze na siłach by ją osądzić.
- mogę to zrobić za cie...
- nie! - rykną - sam to zrobię jak poczuje się lepiej. Do tego czasu Kopa będzie jej pilnował
Wszyscy obecni ze zdumieniem spojrzeli na króla, jednak nikt nie ważył się nic powiedzieć. To była decyzja Kovu i każdy musiał ją uszanować.
Następnego dnia król czuł się o niebo lepiej. Nie był jednak na tyle silny, aby wrócić do wszystkich obowiązków. Jedną  sprawą mógł się jednak zająć. Bardzo ważną i istotną dla niego (zresztą całego stada) sprawą. Nie był pewny czy postąpi właściwie oraz czy da radę ukazać swój autorytet. Martwił się że wygłupi się jak małe lwiątko. Nie był przecież już tak silny jak przed tym całym zdarzeniem.
- Zastanawiając się nad tym czy będę pośmiewiskiem czy nie niczego nie zyskam. - pomyślał
Była to dla niego wyjątkowo niezręczna sytuacja. Dlatego wiadomo jak to on najchętniej by się z tego wymiksował. Myśląc nad tym dłużej zdał sobie sprawę że gdyby nie zgodził się na panowanie na Lwiej Ziemi nie musiał by się tym martwić, a sprawę za niego załatwił by ktoś inny. Najprawdopodobniej tym kimś byłby Kopa, ponieważ jak nie Kiara to on. No jeszcze była Huzuni, ale to jeszcze lwiątko. Na wspomnienie lwiczki jego myśli przeniosły się na dorosłą, a tak właściwie martwą lwicę. Była nią Nala. Matka Kiary, Huzuni no i Kopy. Kovu od zawsze darzył ją wyjątkową sympatią. Było to spowodowane podejściem byłej królowej do jego osoby za czasów kiedy był traktowany przez Simbę z pewną dozą niepewności. Myśli o niej były przyjemne, co sprawiło iż całkiem zapomniał o dręczącej go i cały czas trwającej sprawie z Lunną. Rozmyślając o rzeczach miłych usną i pogrążył się w głębokim śnie. Tymczasem Kiara wraz z dziećmi wybrała się nad wodopój. O tej porze było tam pusto, ale przyjemnie. Cała czwórka wybrała się tam aby móc na spokojnie porozmawiać. Ostatnie wydarzenia spowodowały iż nie było na to czasu. Pomimo jednak sposobności kiedy rodzina królewska dotarła na miejsce nikt nie odzywał się ani słowem. Ciszę przerwała dopiero Kiara.
- wiem że ostatnio was zaniedbywałam - zaczęła - i wiem również że pomimo iż sami cierpieliście pomagaliście wszystkim w około przetrwać ten trudny czas
- mamo to nasz obowiązek - wyjaśniła Lennia - jesteśmy książętami, a Sava następcą tronu. Musimy dbać o całe stado i jego uczucia przekładać ponad nasze
Wszystkich bardzo zdziwiła wypowiedzi księżniczki, nikt się tego po niej nigdy by nie spodziewał. Powiedziała to tak jakby miesiącami się do tego przygotowywała. Znów zapadła cisza, ale nie na długo, bowiem książę miał coś do powiedzenia.
- mamo choćby nie wiem co możesz na nas liczyć
- cieszę się to słyszeć, ale przecież nie po to tu przyszliśmy - zaśmiała się Kiara - porozmawiajmy o was o waszych problemach, smutkach oraz radości
- mamo ale nic ważnego w naszym życiu się nie dzieje - zaaprobowała Rumia
- a wasze drugie połówki?
Książęta dziwnie się na siebie popatrzały i już miały coś powiedzieć, kiedy nagle pojawiła się Alra. Była bardzo zmęczona, ale po chwili odpoczynku zaczęła:
- Król się obudził i prosi waszą wysokość o jak najszybsze przybycie
- dobrze, zaraz przybędę
Lwica pędem wróciła na Lwią Skałę, a chwile później w to samo miejsce wyruszyła Kiara z książętami. Kiedy doszli na miejsce Kovu chodził po jaskini, z jego pyska można było wyczytać iż bardzo się niecierpliwi. Na widok ukochanej oraz dzieci najwidoczniej się ucieszył, dlatego na ich powitanie serdecznie się uśmiechnął.
- coś się stało? - zapytała troszkę zdziwiona Kiara
- raczej dopiero się stanie - odparł oschle Kovu - jest jednak rzecz bardzo ważna i istotna dla naszego stada. Domyślisz się już o co chodzi? Już się lepiej czuję więc mogę to raz na zawsze rozstrzygnąć. Nie chcę z tym czekać nie wiadomo ile
Królowa głośno wzdychnęła. Doskonale wiedziało o co chodzi jej mężowi. Wiedziała o tej sprawie i jeszcze wczoraj sama chciała ją jak najszybciej rozstrzygnąć, ale teraz to było co innego. Od kąt Kovu wyzdrowiał było jej to obojętne, ale jak widać dla niego było to ważne.
- kiedy chcesz to zakończyć? - zapytała po dłuższej chwili Kiara
- jak najszybciej! Dzisiaj! Teraz! Od razu! Należy wszystkich zwołać, ale obawiam się że ja nie jestem jeszcze na siłach by to zrobić
Kiara nic już nie odpowiedziała tylko skinęła głową na znak iż zrobi wszystko, po czym wyszła z jaskini. Powolnym krokiem ruszyła na szczyt Lwiej Skały, nie spieszyła się. Droga bardzo jej się dłuży, ale w końcu udało jej się dotrzeć do celu. Rozejrzała się w około po czym wydała z siebie potężny ryk który zwoływał wszystkie lwy. Po czym ryknęła jeszcze raz tylko tym razem głośniej i dłużej co oznaczało że również wszystkie zwierzęta sawanny mają się pojawić. Na tym jej rola się skończyła, pozostało tylko czekać na pojawienie się wszystkich. Teraz pałeczkę musiał przejąć Kovu. Jednak nawet on musiał czekać na mieszkańców Lwiej Ziemi. Pierwsze oczywiście pojawiły się lwy, znały one całą sprawę dokładnie dlatego nie potrzebowały wyjaśnień. Po dłuższym czasie pojawili się również liczni przedstawiciele pozostałych gatunków. Kilka lwic sprowadziło Lunnę przed Lwią Skałę. Tym czasem Kiara pomogła królowi wspiąć się na "tron". Kiedy wszyscy byli gotowi Kovu wypiął pierś i ryknął majestatycznie. Wszyscy na niego spojrzeli, nagle zaczął wiać wiatr, a grzywa monarchy powiewać. Wszystkie oczy były skierowane właśnie na niego.
- Lunno jesteś winna zdrady - zaczął - próbowałaś pozbawić mnie życia i zrujnować moje... nasze królestwo. Nie znajduję nic co mogło by cię usprawiedliwiać dlatego odjedz stąd i nigdy nie wracaj. skazuję cię na... WYGNANIE!!!
Lwica zaczęła uciekać. Biegła najszybciej jak umiała, aż dobiegła do granicy. Nie wiadomo dlaczego z tego miejsca widać było jeszcze Lwią Skałę, spojrzała na nią i powiedziała sobie w duchu
- ja tu jeszcze wrócę, wrócę po to co mi się należy
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że się podobało :) Wiem że długo czekaliście, a efekt nie jest rewelacyjny, przepraszam was za to. Nie miałam ostatnio czasu, dlatego też możecie zauważyć luki w komentowaniu waszych blogów, lub liche komentarze za co również przepraszam, ale wszystko przeczytała niestety nie dałam rady wszystkiego skomentować. Ta notatka była dla mnie szczególnie trudna do napisania i nie wiecie jak się cieszę że w końcu ją opublikowałam. Teraz będę mogła się skupić bardziej na lwiątkach oraz Kopa zyska większą rolę w opowiadaniu. Osoby które zajęły drugie i trzecie miejsce w konkursie mogą mi wysłać swoje notatki w zależności od tego co było zawarte w nagrodach i wyjaśniając bo zauważyłam że są niejasności chodzi o notatkę jaką chcecie na mojego bloga (to nie jest obowiązkowe, bo to nagroda!) z zastrzeżeniami zawartymi wcześniej i nie koniecznie musicie wprowadzać swoją postać wszystko zależy od was. Co do postaci z konkursu to pojawi się za 2-3 notatki. Przepraszam was również że bez obrazka ale nie miałam co wstawić, ale obiecuje że następnych postaram się o to aby w większości było po kilka. 26 marca (dzięki za poprawienie) o godzinie 19:08  dobiliście 10000 tys. wyświetleń jesteście wspaniali! Pierwszy komentarz po ta notatką będzie zarazem 200 na moim blogu.
Pozdrawiam :)

9 komentarzy:

  1. Świetna notka,dlaczego Kovu skazał Lunne na wygnanie myślałam że ją zabije:((brak mi słów,co się żadko zdarza,ale także jestem zmęczona).

    Mambo swali 1217

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i chyba Ci się coś pomyliło bo 26 kwietnia jeszcze nie było prędzej 26 marca.

      Także Mambo swali 1217

      Usuń
  2. Fajnie, że w końcu coś napisałaś :). Czyli z Kovu jest niezłe ziółko - zdradzał Kiarę, a Shetani jest siostrą Savy? Myślę, że sprawy pomiędzy nim a Lunną nie są jeszcze do końca zakończone, jestem ciekawa, czy rozpadnie się przez to ostatecznie związek Kovu i Kiary.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie coś napisałaś, tak długo czekałam na ten rozdział. No, no, no, nie sądziłam, że Kovu zdradził kiedyś Kiarę. Fiu, fiu :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezła notka! . Bardzo fajnie ci to wyszło. Kovu na szczęście przeżył! Luna wygnana. Nawet ją polubiłam, choć to raczej typ złego charakteru. No ale nic. To mam jedno do powiedzenia . Nie mogę się doczekać następnej notki! I powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Na szczęście Kovu przeżył. Lunna nie jest chyba aż tak bardzo zła skoro miała wyrzuty sumienia. Notka wyszła ci naprawdę świetna. Czekam na następną, życzę weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra przeczytałam to już wcześniej,ale nie miałam czasu skomentować :D Notka jest naprawdę no...mam mały zasób słownictwa xd ale to jest po prostu cudo<3<3<3 Naprawdę jest świetna i mega mi się podobała,a Kovu jest okropnym lwem i nie rozumiem jak Kiara może go tak bardzo kochać...No to czekam na next:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Super! Przeczytałam jednym tchem i nie mogę się doczekać ciągu dalszego. Kovu jest tu taki.....no....wstrętny a to jedna z moich ulubionych postaci w "Królu Lwie", więc fajnie jest zobaczyć jego inną stronę. Jeju mam po tym rozdziale tyle pytań......Ale zaczekam. Może wyjaśni się w następnym? Pzdr Marisol!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie to opowiadanie jest trochę dziwne ale cóż wciąga ... Nie wiem moim zdaniem Kovu by nie zdradził Kiary ale to są twoje przemyślenia jeśli będziesz chciała przeczytać moje sugestie co do Króla Lwa to serdecznie zapraszam. W najbliższym czasie na pewno stworzę blog i prześle link tutaj

    OdpowiedzUsuń