środa, 4 maja 2016

#29. Problem akceptacji

Nastał kolejny dzień. Sava nie mógł się otrząsnąć po tym co się stało. Wiedział że na to zasłużył. Jednak gdzieś w głębi serca wierzył iż do tego nie dojdzie. Przyszły król powinien szanować wszystkich i wszystko, a on rzucił się bez większych powodów na przyjaciela. Jego koronacja lub jej brak zależała teraz tylko od Malaikiego. Książę jednak nie miał złudzeń że kremowy jako partner Lenni, obecnej następczyni tronu nie przepuścić takiej okazji. W końcu jakby nie patrzeć w grę wchodził tron Lwiej Ziemi. Nie każdy ma szanse choćby się do niego zbliżyć, nie mówiąc o władaniu nim oraz całą Lwią Ziemią. Czarny jednak bardziej niż o tron martwił się jednak o przyjaciela. W końcu brak władzy to nie koniec świata. Zawsze może być na przykład lwem patrolującym, albo walczącym, a nawet królewskim doradcą. Władza dla niego to nie wszystko, znakomicie widział siebie również w innej roli. Już od jakiegoś czasu uważał że brązowa lepiej sprawdzi się na tronie niż on. Była taka mądra i dobra że, aż wydawało się to nierealne, jednak tak było. Sava bardzo chciał sprawdzić co u przyjaciela, niestety zabroniono mu tego. To spowodowało że maluch siedział sam, smutny w jaskini. Niespodziewanie do groty wbiegła Huzuni razem z Rumią, były bardzo rozradowane. Skakały wokoło i coś mówiły jednak ciężko je było zrozumieć. Nagle jak na komendę obie spoważniały i podeszły do Savy.
- będziesz tak tu siedział cały dzień? - zaczęła Huzuni
- a co mam innego robić, mój przyjaciel jest przez mnie w krytycznym stanie. Siostra mnie nienawidzi, a rodzice nie chcą mnie widzieć, nie mówiąc już o reszcie stada
- chyba trochę przesadzasz - odparła
- czyżby?
- tak! Nie marudź, tylko choć z nami się przejść
Książę wstał i ruszył przed siebie z lwiczkami. Pomimo iż był naprawdę zdołowany cieszył się iż ktoś jeszcze na tym świecie się nim interesował. Nie chciał jednak tego okazywać, dlatego ciągle musiał tłumić delikatny uśmieszek pojawiający się na jego pyszczku. Krążyli w milczeniu po sawannie bez najmniejszego celu. Nagle nie wiadomo czemu coś ich tchnęło i postanowili skręcić nad wodopój. Wszyscy doskonale wiedzieli że o tej porze prawie nikt tam nie chodzi, ale mimo wszystko tam ruszyli. Lwiczki widziały w tym okazję do rozmowy, a książę zdawał sobie sprawę co zamierzają. Nie zamierzał jednak protestować, w zasadzie to sam chciał tam iść. Miał jakieś dziwne przeczucie, zdawało mu się że jest tam coś ważnego i nie omylił się. Kiedy dotarli na miejsce, nie zauważyli niczego niezwykłego. Sava mimo miał jednak wrażenie że coś jest tu nie tak, dlatego zaczął obchodzić taflę wody dookoła. Zadziwiona Rumia wraz z Huzuni ruszyły za nim. Kiedy już oddalili się o całkiem spory kawałek, coś zwróciło ich uwagę. Była to biała plama oddalona o kilkanaście metrów. Książę bez większego zastanowienia skierował się w to miejsce, a lwiczki były tuż za nim. Cała trójka szła ostrożnie i powoli, w każdej chwili byli gotowi do ucieczki. Rumia i Huzuni drżały ze strachu, czarny jednak bez najmniejszego strachu zmierzał ku postaci. Po dłuższym czasie znaleźli się w wystarczającej odległości aby stwierdzić że jest to lwiak w ich wieku. Sava pamiętając nauki ojca z czasów kiedy jeszcze był następcą, śmiało podszedł do przybysza, zostawiając towarzyszki z dala. Chciał się dowiedzieć przede wszystkim, kim jest oraz czego tu szuka. To sprawiło że sam podszedł do białego. Książę bardzo się zadziwił ponieważ nieznajomy był bardzo zapłakany i nawet nie zwrócił na niego uwagi. Sava nie należał do cierpliwych, dlatego postanowił zwrócić uwagę przybysza.
- yhmm... Jestem książę i następ... to jest książę Sava, syn władców tych ziem, a ty kim jesteś? - zaczął
Odpowiedziała mu jedynie cisza. Przybysz wcale nie reagował, wciąż spoglądał w taflę wody i płakał. Nic do niego nie docierało, pomimo iż czarny powtórzył swoją przemowę wielokrotnie. Rumia już nawet zaczęła się śmiać z brata. Nie rozumiała jego uporu. Ona sama już dawno by dopuściła, ale zawsze była inna niż jej brat i siostra. Huzuni nie podzielała jej entuzjazmu, miała mieszane uczucia. Siostra Kiary nie zamierzała jednak dłużej przyglądać się całemu widowisku, dlatego podeszła do lwiaków. Książę lekko na nią zawarczał, aby wracała gdzie jej miejsce, jednak ona nie zwróciła na niego żadnej uwagi. Podeszła do przybysza i z całej siły uderzyła go w kark. Tak jak myślała, poskutkowało. Biały natychmiast wyrwał się z zamyśleń i z przerażeniem spojrzał na nieznane mu lwiątka. Już miał coś powiedzieć jednak czarny go uprzedził.
- to jest Lwia Ziemia królestwo moich rodziców, a ja jestem książę Sava. Ty kim jesteś i czego tu szukasz?
Przybyszowi napłynęły łzy do oczu, jeszcze nie otrząsną się z niedawnych wydarzeń, a już musiał się zmierzyć z nowymi problemami. Dodatkowo książę mówił takim tonem że mógłby wystraszyć każdego, a zwłaszcza lwiątko po przeżyciach. Nie zwlekał jednak z odpowiedzią.
- nazywam się Mazuri i pochodzę z Perłowej Ziemi. Dlaczego tu jestem? Sam nie wiem, trafiłem tu gdy błąkałem się po różnych miejscach. Uciekam tak z jednego miejsca do drugiego, od kąt straciłem rodziców
Wszyscy bez wyjątku byli zszokowani jego wypowiedzią. Nikt nawet nie śmiał myśleć że ktoś tak może mieć złe zamiary. Również nikt nie miał pojęcia co robić. Najlepszym rozwiązaniem było iść z tym do dorosłych. Tylko do kogo? Najlepiej do władców. Maluchy nie wiedziały jak oni zareagują, dlatego wciąż stali i wymieniali niepewne spojrzenia z Mazurim. Księciu już się nudziło, dlatego postanowił zakończyć to milczenie.
- miło cię poznać Mazuri. Chodźmy może do moich rodziców, możliwe że ci pomogą
- dlaczego nie - odparł nadal zapłakany Mazuri
Czała czwórka ruszyła w kierunku Lwiej Skały. Wszyscy milczeli oprócz księcia, który usilnie próbował dowiedzieć się czegoś więcej o przybyszy. Mazuri wciąż jednak milczał. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, iż nie miał kolorowo w życiu i nie chce do tego wracać. W końcu wszyscy dotarli na miejsce. Biały trochę przeraził się ogromem miejsca, ale mimo wszystko wszedł za pozostałymi. Sava szybko zauważył matkę i ojca, więc czym prędzej do nich podszedł i po krótkiej wymianie zdań wszyscy podeszli do przybysza.
- a więc nie masz domu? - zaczął Kovu
- nie - powiedział cichutko Mazuri
- i chciałbyś tu zostać?
- jeśli bym mógł
Całą sytuacją zainteresowała się Vitani, która akurat była niedaleko.
- no nie wiem, musiałby się ktoś tobą zająć, a poza tym...
Do rozmowy postanowiła się włączyć siostra Króla
- przepraszam bracie że ci przerywam, ale  ja mogę się nim zająć - straciła się Vitani
Wszyscy byli tym zdziwieni, a najbardziej. Skoro jednak sama chciała, to problem opiekuna był rozwiązany, ale... Mimo wszystko to kolejne lwiątko w stadzie. Kovu i Kiara mieli dylemat czy się zgodzić  czy nie. W końcu przyprowadził go Sava który wczoraj nieźle się popisał. Zaczęli się poważnie zastanawiać. W końcu wymienili pomiędzy sobą porozumiewawcze spojrzenia, po czym Kiara zabrała głos
- przyjmiemy cię do stada, od dziś masz się słuchać Vitani - dowiedziawszy to zwruciła się do pomarańczowej - pokaż mu wszystko
- tak jest - skłoniła się lekko i zabrała wciąż smutnego lewka
Kovu i Kiara wrócili do wcześniejszej rozmowy, a tak właściwie kłótni. Maluchy zaś postanowili odszukać Lennię, Altanię, Shetani i Torena, dlatego ruszyli z powrotem na sawannę. Mieli, im bowiem co opowiadać .
*
W tym czasie kiedy wszyscy byli pochłonięci swoimi sprawami, Rafiki zajmował się nieprzytomnymi malcami. Już pomału tracił nadzieję co do białej lwiczki i dlatego zwrócił się do duchów przodków. Kiedy skończył z nimi ,,rozmowę", wrócił do Chortensji i Malaikiego. Ku jego zdziwieniu biała ocknęła, choć nie do końca była świadoma tego co się stało. Nie wyglądała jednak najlepiej. Mandryl obawiał się że przez ten wypadek może mieć trwały uszczerbek na zdrowiu. Postanowił dowiedzieć się jak się czuje. Nic jednak nie pytał. Mała również milczała. Nagle ktoś wszedł na jego drzewo, co oderwało szamana od ówczesnego zajęcia.
 -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy postać z konkursu :) (właścicielkę postaci proszę o niezdradzanie jego historii, ujawnię ja z czasem) Rozdział szybko, ale i tak jest okropny kolejny krótki i beznadziejny. Ostatnio nic nie umiem napisać porządnie, ale może jakoś wytrzymacie mój kryzys twórczy.
 :)

4 komentarze:

  1. Fakt, u ciebie Huzuni jest lwicą, dopiero teraz to zauważyłam :D.
    Ciekawi mnie postać Mazuriego, czy on przypadkiem nie jest szpiegiem? Ostatnio nikt jakoś nie atakował Lwiej Ziemi, ten spokój jest podejrzany :).
    A co do pisania - jeśli czujesz, że Twoje rozdziały są beznadziejne ( choć zwykle autor ma o swoich bazgrołach najgorszą opinię), to nie pisz. Odpocznij, daj sobie czas, może Wen wróci? Przecież pisanie to nie żadem konkurs szybkości, bo liczy się jakość, a nie ilość. My, czytelnicy, będziemy czekać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna notka. Cieszę się, że moja postać już jest w opowiadaniu.;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku długo mnie tu nie było...strasznie cię przepraszam:(
    Notka wyszła ci świetnie i wcale nie jest beznadziejna,a już tak się bałam o Hortensje,a tu właśnie się obudziła to dobrze:D Czekam na next:*

    OdpowiedzUsuń