niedziela, 15 maja 2016
Pierwsze Urodziny!!!!!
Dzisiaj dokładnie mija rok odkąd założyłam tego o to bloga. Podczas całego jego istnienia już kilka razy miał być zawieszany jednak tak się nie stało. Ten blog osiągnął taki sukces tylko dzięki wam. Miałam wstawić tę notatkę jeden dzień z perspektywy każdej z trzech postaci które osiągną najwięcej głosów w ankiecie, niestety sytuacje losowe nie pozwoliły mi na to. Dlatego przedłużam ważność ankiety i jeśli ktoś nie zagłosował może to zrobić, a notatka pojawi się jak tylko uporam sprawy prywatne. Ale ja tu się rozpisuję, a tu dziś no moim blogu święto. Mam nadzieję że cieszycie się razem ze mną że to już rok :)
środa, 4 maja 2016
#29. Problem akceptacji
Nastał kolejny dzień. Sava nie mógł się otrząsnąć po tym co się stało. Wiedział że na to zasłużył. Jednak gdzieś w głębi serca wierzył iż do tego nie dojdzie. Przyszły król powinien szanować wszystkich i wszystko, a on rzucił się bez większych powodów na przyjaciela. Jego koronacja lub jej brak zależała teraz tylko od Malaikiego. Książę jednak nie miał złudzeń że kremowy jako partner Lenni, obecnej następczyni tronu nie przepuścić takiej okazji. W końcu jakby nie patrzeć w grę wchodził tron Lwiej Ziemi. Nie każdy ma szanse choćby się do niego zbliżyć, nie mówiąc o władaniu nim oraz całą Lwią Ziemią. Czarny jednak bardziej niż o tron martwił się jednak o przyjaciela. W końcu brak władzy to nie koniec świata. Zawsze może być na przykład lwem patrolującym, albo walczącym, a nawet królewskim doradcą. Władza dla niego to nie wszystko, znakomicie widział siebie również w innej roli. Już od jakiegoś czasu uważał że brązowa lepiej sprawdzi się na tronie niż on. Była taka mądra i dobra że, aż wydawało się to nierealne, jednak tak było. Sava bardzo chciał sprawdzić co u przyjaciela, niestety zabroniono mu tego. To spowodowało że maluch siedział sam, smutny w jaskini. Niespodziewanie do groty wbiegła Huzuni razem z Rumią, były bardzo rozradowane. Skakały wokoło i coś mówiły jednak ciężko je było zrozumieć. Nagle jak na komendę obie spoważniały i podeszły do Savy.
- będziesz tak tu siedział cały dzień? - zaczęła Huzuni
- a co mam innego robić, mój przyjaciel jest przez mnie w krytycznym stanie. Siostra mnie nienawidzi, a rodzice nie chcą mnie widzieć, nie mówiąc już o reszcie stada
- chyba trochę przesadzasz - odparła
- czyżby?
- tak! Nie marudź, tylko choć z nami się przejść
Książę wstał i ruszył przed siebie z lwiczkami. Pomimo iż był naprawdę zdołowany cieszył się iż ktoś jeszcze na tym świecie się nim interesował. Nie chciał jednak tego okazywać, dlatego ciągle musiał tłumić delikatny uśmieszek pojawiający się na jego pyszczku. Krążyli w milczeniu po sawannie bez najmniejszego celu. Nagle nie wiadomo czemu coś ich tchnęło i postanowili skręcić nad wodopój. Wszyscy doskonale wiedzieli że o tej porze prawie nikt tam nie chodzi, ale mimo wszystko tam ruszyli. Lwiczki widziały w tym okazję do rozmowy, a książę zdawał sobie sprawę co zamierzają. Nie zamierzał jednak protestować, w zasadzie to sam chciał tam iść. Miał jakieś dziwne przeczucie, zdawało mu się że jest tam coś ważnego i nie omylił się. Kiedy dotarli na miejsce, nie zauważyli niczego niezwykłego. Sava mimo miał jednak wrażenie że coś jest tu nie tak, dlatego zaczął obchodzić taflę wody dookoła. Zadziwiona Rumia wraz z Huzuni ruszyły za nim. Kiedy już oddalili się o całkiem spory kawałek, coś zwróciło ich uwagę. Była to biała plama oddalona o kilkanaście metrów. Książę bez większego zastanowienia skierował się w to miejsce, a lwiczki były tuż za nim. Cała trójka szła ostrożnie i powoli, w każdej chwili byli gotowi do ucieczki. Rumia i Huzuni drżały ze strachu, czarny jednak bez najmniejszego strachu zmierzał ku postaci. Po dłuższym czasie znaleźli się w wystarczającej odległości aby stwierdzić że jest to lwiak w ich wieku. Sava pamiętając nauki ojca z czasów kiedy jeszcze był następcą, śmiało podszedł do przybysza, zostawiając towarzyszki z dala. Chciał się dowiedzieć przede wszystkim, kim jest oraz czego tu szuka. To sprawiło że sam podszedł do białego. Książę bardzo się zadziwił ponieważ nieznajomy był bardzo zapłakany i nawet nie zwrócił na niego uwagi. Sava nie należał do cierpliwych, dlatego postanowił zwrócić uwagę przybysza.
- yhmm... Jestem książę i następ... to jest książę Sava, syn władców tych ziem, a ty kim jesteś? - zaczął
Odpowiedziała mu jedynie cisza. Przybysz wcale nie reagował, wciąż spoglądał w taflę wody i płakał. Nic do niego nie docierało, pomimo iż czarny powtórzył swoją przemowę wielokrotnie. Rumia już nawet zaczęła się śmiać z brata. Nie rozumiała jego uporu. Ona sama już dawno by dopuściła, ale zawsze była inna niż jej brat i siostra. Huzuni nie podzielała jej entuzjazmu, miała mieszane uczucia. Siostra Kiary nie zamierzała jednak dłużej przyglądać się całemu widowisku, dlatego podeszła do lwiaków. Książę lekko na nią zawarczał, aby wracała gdzie jej miejsce, jednak ona nie zwróciła na niego żadnej uwagi. Podeszła do przybysza i z całej siły uderzyła go w kark. Tak jak myślała, poskutkowało. Biały natychmiast wyrwał się z zamyśleń i z przerażeniem spojrzał na nieznane mu lwiątka. Już miał coś powiedzieć jednak czarny go uprzedził.
- to jest Lwia Ziemia królestwo moich rodziców, a ja jestem książę Sava. Ty kim jesteś i czego tu szukasz?
Przybyszowi napłynęły łzy do oczu, jeszcze nie otrząsną się z niedawnych wydarzeń, a już musiał się zmierzyć z nowymi problemami. Dodatkowo książę mówił takim tonem że mógłby wystraszyć każdego, a zwłaszcza lwiątko po przeżyciach. Nie zwlekał jednak z odpowiedzią.
- nazywam się Mazuri i pochodzę z Perłowej Ziemi. Dlaczego tu jestem? Sam nie wiem, trafiłem tu gdy błąkałem się po różnych miejscach. Uciekam tak z jednego miejsca do drugiego, od kąt straciłem rodziców
Wszyscy bez wyjątku byli zszokowani jego wypowiedzią. Nikt nawet nie śmiał myśleć że ktoś tak może mieć złe zamiary. Również nikt nie miał pojęcia co robić. Najlepszym rozwiązaniem było iść z tym do dorosłych. Tylko do kogo? Najlepiej do władców. Maluchy nie wiedziały jak oni zareagują, dlatego wciąż stali i wymieniali niepewne spojrzenia z Mazurim. Księciu już się nudziło, dlatego postanowił zakończyć to milczenie.
- miło cię poznać Mazuri. Chodźmy może do moich rodziców, możliwe że ci pomogą
- dlaczego nie - odparł nadal zapłakany Mazuri
Czała czwórka ruszyła w kierunku Lwiej Skały. Wszyscy milczeli oprócz księcia, który usilnie próbował dowiedzieć się czegoś więcej o przybyszy. Mazuri wciąż jednak milczał. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, iż nie miał kolorowo w życiu i nie chce do tego wracać. W końcu wszyscy dotarli na miejsce. Biały trochę przeraził się ogromem miejsca, ale mimo wszystko wszedł za pozostałymi. Sava szybko zauważył matkę i ojca, więc czym prędzej do nich podszedł i po krótkiej wymianie zdań wszyscy podeszli do przybysza.
- a więc nie masz domu? - zaczął Kovu
- nie - powiedział cichutko Mazuri
- i chciałbyś tu zostać?
- jeśli bym mógł
Całą sytuacją zainteresowała się Vitani, która akurat była niedaleko.
- no nie wiem, musiałby się ktoś tobą zająć, a poza tym...
Do rozmowy postanowiła się włączyć siostra Króla
- przepraszam bracie że ci przerywam, ale ja mogę się nim zająć - straciła się Vitani
Wszyscy byli tym zdziwieni, a najbardziej. Skoro jednak sama chciała, to problem opiekuna był rozwiązany, ale... Mimo wszystko to kolejne lwiątko w stadzie. Kovu i Kiara mieli dylemat czy się zgodzić czy nie. W końcu przyprowadził go Sava który wczoraj nieźle się popisał. Zaczęli się poważnie zastanawiać. W końcu wymienili pomiędzy sobą porozumiewawcze spojrzenia, po czym Kiara zabrała głos
- przyjmiemy cię do stada, od dziś masz się słuchać Vitani - dowiedziawszy to zwruciła się do pomarańczowej - pokaż mu wszystko
- tak jest - skłoniła się lekko i zabrała wciąż smutnego lewka
Kovu i Kiara wrócili do wcześniejszej rozmowy, a tak właściwie kłótni. Maluchy zaś postanowili odszukać Lennię, Altanię, Shetani i Torena, dlatego ruszyli z powrotem na sawannę. Mieli, im bowiem co opowiadać .
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy postać z konkursu :) (właścicielkę postaci proszę o niezdradzanie jego historii, ujawnię ja z czasem) Rozdział szybko, ale i tak jest okropny kolejny krótki i beznadziejny. Ostatnio nic nie umiem napisać porządnie, ale może jakoś wytrzymacie mój kryzys twórczy.
:)
- będziesz tak tu siedział cały dzień? - zaczęła Huzuni
- a co mam innego robić, mój przyjaciel jest przez mnie w krytycznym stanie. Siostra mnie nienawidzi, a rodzice nie chcą mnie widzieć, nie mówiąc już o reszcie stada
- chyba trochę przesadzasz - odparła
- czyżby?
- tak! Nie marudź, tylko choć z nami się przejść
Książę wstał i ruszył przed siebie z lwiczkami. Pomimo iż był naprawdę zdołowany cieszył się iż ktoś jeszcze na tym świecie się nim interesował. Nie chciał jednak tego okazywać, dlatego ciągle musiał tłumić delikatny uśmieszek pojawiający się na jego pyszczku. Krążyli w milczeniu po sawannie bez najmniejszego celu. Nagle nie wiadomo czemu coś ich tchnęło i postanowili skręcić nad wodopój. Wszyscy doskonale wiedzieli że o tej porze prawie nikt tam nie chodzi, ale mimo wszystko tam ruszyli. Lwiczki widziały w tym okazję do rozmowy, a książę zdawał sobie sprawę co zamierzają. Nie zamierzał jednak protestować, w zasadzie to sam chciał tam iść. Miał jakieś dziwne przeczucie, zdawało mu się że jest tam coś ważnego i nie omylił się. Kiedy dotarli na miejsce, nie zauważyli niczego niezwykłego. Sava mimo miał jednak wrażenie że coś jest tu nie tak, dlatego zaczął obchodzić taflę wody dookoła. Zadziwiona Rumia wraz z Huzuni ruszyły za nim. Kiedy już oddalili się o całkiem spory kawałek, coś zwróciło ich uwagę. Była to biała plama oddalona o kilkanaście metrów. Książę bez większego zastanowienia skierował się w to miejsce, a lwiczki były tuż za nim. Cała trójka szła ostrożnie i powoli, w każdej chwili byli gotowi do ucieczki. Rumia i Huzuni drżały ze strachu, czarny jednak bez najmniejszego strachu zmierzał ku postaci. Po dłuższym czasie znaleźli się w wystarczającej odległości aby stwierdzić że jest to lwiak w ich wieku. Sava pamiętając nauki ojca z czasów kiedy jeszcze był następcą, śmiało podszedł do przybysza, zostawiając towarzyszki z dala. Chciał się dowiedzieć przede wszystkim, kim jest oraz czego tu szuka. To sprawiło że sam podszedł do białego. Książę bardzo się zadziwił ponieważ nieznajomy był bardzo zapłakany i nawet nie zwrócił na niego uwagi. Sava nie należał do cierpliwych, dlatego postanowił zwrócić uwagę przybysza.
- yhmm... Jestem książę i następ... to jest książę Sava, syn władców tych ziem, a ty kim jesteś? - zaczął
Odpowiedziała mu jedynie cisza. Przybysz wcale nie reagował, wciąż spoglądał w taflę wody i płakał. Nic do niego nie docierało, pomimo iż czarny powtórzył swoją przemowę wielokrotnie. Rumia już nawet zaczęła się śmiać z brata. Nie rozumiała jego uporu. Ona sama już dawno by dopuściła, ale zawsze była inna niż jej brat i siostra. Huzuni nie podzielała jej entuzjazmu, miała mieszane uczucia. Siostra Kiary nie zamierzała jednak dłużej przyglądać się całemu widowisku, dlatego podeszła do lwiaków. Książę lekko na nią zawarczał, aby wracała gdzie jej miejsce, jednak ona nie zwróciła na niego żadnej uwagi. Podeszła do przybysza i z całej siły uderzyła go w kark. Tak jak myślała, poskutkowało. Biały natychmiast wyrwał się z zamyśleń i z przerażeniem spojrzał na nieznane mu lwiątka. Już miał coś powiedzieć jednak czarny go uprzedził.
- to jest Lwia Ziemia królestwo moich rodziców, a ja jestem książę Sava. Ty kim jesteś i czego tu szukasz?
Przybyszowi napłynęły łzy do oczu, jeszcze nie otrząsną się z niedawnych wydarzeń, a już musiał się zmierzyć z nowymi problemami. Dodatkowo książę mówił takim tonem że mógłby wystraszyć każdego, a zwłaszcza lwiątko po przeżyciach. Nie zwlekał jednak z odpowiedzią.
- nazywam się Mazuri i pochodzę z Perłowej Ziemi. Dlaczego tu jestem? Sam nie wiem, trafiłem tu gdy błąkałem się po różnych miejscach. Uciekam tak z jednego miejsca do drugiego, od kąt straciłem rodziców
Wszyscy bez wyjątku byli zszokowani jego wypowiedzią. Nikt nawet nie śmiał myśleć że ktoś tak może mieć złe zamiary. Również nikt nie miał pojęcia co robić. Najlepszym rozwiązaniem było iść z tym do dorosłych. Tylko do kogo? Najlepiej do władców. Maluchy nie wiedziały jak oni zareagują, dlatego wciąż stali i wymieniali niepewne spojrzenia z Mazurim. Księciu już się nudziło, dlatego postanowił zakończyć to milczenie.
- miło cię poznać Mazuri. Chodźmy może do moich rodziców, możliwe że ci pomogą
- dlaczego nie - odparł nadal zapłakany Mazuri
Czała czwórka ruszyła w kierunku Lwiej Skały. Wszyscy milczeli oprócz księcia, który usilnie próbował dowiedzieć się czegoś więcej o przybyszy. Mazuri wciąż jednak milczał. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, iż nie miał kolorowo w życiu i nie chce do tego wracać. W końcu wszyscy dotarli na miejsce. Biały trochę przeraził się ogromem miejsca, ale mimo wszystko wszedł za pozostałymi. Sava szybko zauważył matkę i ojca, więc czym prędzej do nich podszedł i po krótkiej wymianie zdań wszyscy podeszli do przybysza.
- a więc nie masz domu? - zaczął Kovu
- nie - powiedział cichutko Mazuri
- i chciałbyś tu zostać?
- jeśli bym mógł
Całą sytuacją zainteresowała się Vitani, która akurat była niedaleko.
- no nie wiem, musiałby się ktoś tobą zająć, a poza tym...
Do rozmowy postanowiła się włączyć siostra Króla
- przepraszam bracie że ci przerywam, ale ja mogę się nim zająć - straciła się Vitani
Wszyscy byli tym zdziwieni, a najbardziej. Skoro jednak sama chciała, to problem opiekuna był rozwiązany, ale... Mimo wszystko to kolejne lwiątko w stadzie. Kovu i Kiara mieli dylemat czy się zgodzić czy nie. W końcu przyprowadził go Sava który wczoraj nieźle się popisał. Zaczęli się poważnie zastanawiać. W końcu wymienili pomiędzy sobą porozumiewawcze spojrzenia, po czym Kiara zabrała głos
- przyjmiemy cię do stada, od dziś masz się słuchać Vitani - dowiedziawszy to zwruciła się do pomarańczowej - pokaż mu wszystko
- tak jest - skłoniła się lekko i zabrała wciąż smutnego lewka
Kovu i Kiara wrócili do wcześniejszej rozmowy, a tak właściwie kłótni. Maluchy zaś postanowili odszukać Lennię, Altanię, Shetani i Torena, dlatego ruszyli z powrotem na sawannę. Mieli, im bowiem co opowiadać .
*
W tym czasie kiedy wszyscy byli pochłonięci swoimi sprawami, Rafiki zajmował się nieprzytomnymi malcami. Już pomału tracił nadzieję co do białej lwiczki i dlatego zwrócił się do duchów przodków. Kiedy skończył z nimi ,,rozmowę", wrócił do Chortensji i Malaikiego. Ku jego zdziwieniu biała ocknęła, choć nie do końca była świadoma tego co się stało. Nie wyglądała jednak najlepiej. Mandryl obawiał się że przez ten wypadek może mieć trwały uszczerbek na zdrowiu. Postanowił dowiedzieć się jak się czuje. Nic jednak nie pytał. Mała również milczała. Nagle ktoś wszedł na jego drzewo, co oderwało szamana od ówczesnego zajęcia.-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy postać z konkursu :) (właścicielkę postaci proszę o niezdradzanie jego historii, ujawnię ja z czasem) Rozdział szybko, ale i tak jest okropny kolejny krótki i beznadziejny. Ostatnio nic nie umiem napisać porządnie, ale może jakoś wytrzymacie mój kryzys twórczy.
:)
poniedziałek, 2 maja 2016
#28. Rozstanie
Było bardzo wcześnie, a książę już wstał, a tak właściwie dzisiejszej nocy wcale nie spał. Cały czas bowiem myślał. Zastanawiał się nad tym co się stało. Momentami w to po prostu nie wierzył. Trudno mu było zrozumieć jak ktoś może tak się tak zachowywać i to tylko i wyłącznie dla władzy. Mimo to jednak nadal ją kochał, naprawdę, szczerze. Wiedział jednak że nie może żyć z kimś kto widzi w nim tylko i wyłącznie źródło zysków. Po prostu nie mógł. Musiał więc coś z tym zrobić. Dorosłym nie chciał o niczym mówić gdyż uważał że sam musi się z tym uporać. Nie widział jednak co zrobi. Długo nad tym myślał, na tyle długo że wszyscy już w stali i porozchodzili się do swoich zajęć. Sava nie miał innego wyjścia jak tylko porozmawiać ze swoją dziewczyną. Ociężale więc wstał i ruszył w kierunku wyjścia. Wszystko wyglądało normalnie. Dzień jak dzień, no może poza faktem iż władcy niemal skakali sobie do gardeł. Jednak do tego wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić. Książę nie zastanawiając się już dłużej zszedł z Lwiej Skały w poszukiwaniu Shetani. Zaczął myśleć co jej powie i powarkiwać, co pomimo jego młodego wieku brzmiało dość groźnie. Niestety przez dłuższy czas nie mógł jej znaleźć. Tak właściwie to po drodze nie spotkał nikogo, nie licząc stada żyraf. Szukał więc dalej, w końcu po żmudnych poszukiwaniach natrafił na Malaikiego oraz Lennie, którzy rozmawiali i byli szczęśliwi. Mimo to lwiak dostrzegł księcia i jak to miał w zwyczaju postanowił się dowiedzieć co się stało. Prędko wstał i podszedł do przyjaciela. Ten jednak udał że go nie widzi i szedł dalej. Kremowy nie chciał się jednak poddawać.
- co się stało? - zapytał z troską
Nie usłyszał jednak żadanej odpowiedzi, dlatego ponowił pytanie jeszcze raz. Jednak znów odpowiedziała mu cisza. Postanowił zapytać jeszcze raz. Tym razem czarny odpowiedział
- odczep się
- chcę ci pomóc - Malaiki nie ustępował
- pomożesz jak dasz mi spokój
- Sava! Proszę! Nie zachowuj się tak... tak... jak Skaza
Książę gwałtownie się odwrócił. Nie wierzył że lwiak mógł tak do niego powiedzieć. Uważał go za najlepszego przyjaciela, a on co? Mówi mu że jest jak ten który zabił jego pradziadka. Nigdy nie czuł się tak urażony. Dodatkowo potęgowała w nim złość na Shetani, ale również na wszystkie lwiątka które chciały zataić przed nim to co się stało. Nie panował już nad sobą, nie potrafił już dłużej tego znieść. Ryknął najgłośniej jak potrafił, czyli dość cicho. Nie było to jednak bezcelowe.
- jak śmiesz - powiedział w końcu i rzucił się na kremowego
Malaiki był tym tak zszokowany że nawet się nie bronił. Następca wysunął pazurki zaczął gryźć oraz drapać Malaikiego. Nim maluch zdał sobie sprawę z tego co się dzieje był już bardzo poraniony. Mimo to udało mu się wydostać z żelaznego uścisku. Staną przed księciem i spojrzał mu prosto w oczy był zagniewany, zły i zrozpaczony. Partner Lenni nie wiedział co wywołało u niego takie emocje, bo na pewno nie to co powiedział. Te emocje kłębiły się w nim od dłuższego czasu, a on pomógł im się tylko uwolnić. Gdyby nad tym pomyśleć można byłoby to zrozumieć, lecz na to nie było już czasu. Sava ponownie rzucił się na kremowego. Tym razem malec spodziewał się tego. Mimo jednak to nie unikną ataku, z pyszczka polała mu się krew. Nie przejął się jednak tym tylko przystąpił do kontrataku. Równie celnego i silnego jaki otrzymał, z tą różnicą iż on nie chciał skrzywdzić księcia. Atakował więc bez pazurów co minimalizowało obrażenia. Miało to jedynie na celu uspokojenie księcia, niestety nie zadziałało. Następca uderzył swojego przyjaciela jeszcze raz, ale tym razem tak że ten stracił przytomność. Sava chciał się na niego rzucić i nadal atakować, ale w tej właśnie chwili Lennia zasłoniła ukochanego. Następca w ostatniej chwili cafnoł łapę, powstrzymując cios.
- odsuń się - sykną
- nie! - warknęła na brata
- a więc tak? Stoisz po jego stronie? Czy ty zdajesz sobie sprawę co on zrobił?
- co takiego niby zrobił? Porównał cię do Skazy? Wiesz co miał rację, naprawdę zachowujesz się tak jak on!!!!!
- kiedy zostanę królem...
- o ile nim zostaniesz! - przerwała mu po czym odwróciła się, wzięła Malaikiego na plecy i ruszyła do Rafikiego
Sava również się odwrócił i ruszył przed siebie. Kiedy był już daleko od miejsca w którym doszło do tego niefartownego wydarzenia zdał sobie sprawę jak bardzo głupio się zachował. Kremowy chciał mu tylko pomóc, a on go skrzywdził. Dlaczego? Bo miał gorszy dzień? To go nie usprawiedliwia. Lennia ma rację nie powinien być królem. Do jego oczu napłynęły łzy. Miał wyrzuty sumienia. Nie mógł zrozumieć jak do tego doszło. Był zły sam na siebie. Spojrzał przed siebie i zaryczał gniewnie. Wzrok jego był niewyraźny. W pewnym momencie zaczął ronić łzy.
Już całkiem zapomniał o tym co miał do zrobienia. Wszystko wydawało się takie beznadziejne. Chodził całkiem bez celu. Nie myślał, ale w głębi duszy martwił się co będzie z Malaikim. Zarazem również bał się jak zareagują rodzice na tę wieść. Nie pozostawało mu nic innego jak tylko pozostać tu gdzie był. Nagle coś... ktoś mignął mu przed oczami. Nie wiadomo dlaczego podniósł wzrok i dostrzegł szarą postać. Nie mógł jednak rozpoznać kim ona jest.
- kto tam? - zapytał
- nie poznajesz? - postać zbliżyła się - to ja... Shetani
Sava poczuł jakby ktoś uderzył go w pyszczek. To co się wydarzyło to wszystko przez nią, tylko i wyłącznie. Miał już jej serdecznie dosyć. Wysunął pazurki i już szykował się do ataku, gdy usłyszał czyjś głos
- Sava!!!!!
Momentalnie odwrócił się i zobaczył Torena. Postanowił go zignorować, ale schował pazurki.
- dobrze że jesteś - zaczął Sava - obawiam się że nie będę królem
- co?!!!!!? Ale... ale... ale... jak to? Dlaczego? - odparła zszokowana
- obawiam się że nie podołam
- zwariowałeś
- nie, a i jeszcze jedno nie możemy być razem
Szara nie wierzyła własnym uszom, ale skoro i tak zrezygnował z tronu to po co jej on? Zła, poszła prosto przed siebie. Czerwony tylko przyglądał się księciu ze zdziwieniem i zastanawiał skąd ten wiedział o zmianie planów co do następcy. Nie chciał się jednak o to dopatrywać, gdyż czarny nie był w najlepszym humorze. Sava już miał odejść kiedy czerwony zagrodził mu drogę.
- zejdź mi z drogi - warkną książę
- przykro mi wasza wysokości - lekko się skłonił - ale twoi rodzice pilnie proszą cię o przybycie na Lwią Skałę
Maluch już wiedział co go czeka, dlatego nic nie mówiąc po prostu ruszył do ,,domu" razem z czerwonym. Sava starał się opóźnić dojście najbardziej jak tylko mógł. Mizernie mu to jednak szło, gdyż Toren ciągle go poganiał. W końcu dotarli pod Lwią Skałę. Czerwony wbiegł pierwszy, zaś książę poruszał się bardzo wolno z spuszczoną głową i miną niczym skazańca. Zajęło to trochę czasu, ale w końcu doszedł na miejsce. Tam już na niego czekali źli rodzice. Z ich min można było wyczytać iż byli bardzo zawiedzeni.
- Sava coś ty zrobił? - zapytał zagniewany Kovu
- tato... ja... ja... ja... przepraszam. Naprawdę tego nie chciałem. Poniosło mnie - z oczu księcia popłynęły łzy
- wybaczamy ci bo jesteś naszym synem oraz widzimy jak bardzo tego żałujesz, ale... - odparł już łagodniej król
Sava podniósł zapłakane oczy na ojca. Nie śmiał jednak nic powiedzieć, wiedział że postąpił źle i musi ponieść tego konsekwencje. Dlatego z niepokojem wyczekiwał słów ojca. Tym razem głos zabrała jednak Kiara
- ale jest takie że nie jesteś już następcą, a przynajmniej do czasu aż Malaiki wyzdrowieje. Jeśli ci wybaczy odzyskasz swój tytuł, a jeśli nie królową zostanie...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że jakoś przeżyjecie to co napisałam. Wiem, wiem miała ta notatka być tydzień temu, ale nie dałam rady napisać, a to co teraz wstawiłam jest gorsze niż złe. Krótkie, przepełnione dialogami, beznadziejnie napisane. Bardzo was za to przeprasza, ale jakoś nie byłam wstanie napisać niczego lepszego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)