poniedziałek, 1 sierpnia 2016

#30.1. Dzień z perspektywy

No i jest obiecana notatka ;) Jednak podzieliłam ją na 3 częsci więc dzis tylko z perspektywy Rafikiego. A następne dwie to będzie z perspektywy kolejno Kovu i Savy. Mam nadzieję że spodoba wam się ta notatka bo nie łatwo mi było pisać w ten sposób.
_______________________________________________________________________________
Siedziałem w ciszy. Nie wiedziałem kto wszedł, ale nie martwiłem się tym. Wiedziałem że wkrótce się dowiem tak też się stało. Dostrzegłem Lennie, od razu  domyśliłem się że przyszła sprawdzić co z Malaikim. Wchodząc najwyraźniej mnie nie zauważyła, od razu podeszła bowiem do swojego partnera. Zauważyłem na jej twarzy niepokój, który był wcale nie potrzebny. Z malcem nie było źle, jedynym powodem do zmartwienia było to że jeszcze się nie ocknął. Jednak po tego typu wypadkach o ile to można nazwać wypadkiem, to całkowicie normalne. Postanowiłem więc uspokoić księżniczkę.
- nie martw się wszystko będzie dobrze - powiedziałem
Momentalnie skierowała swój wzrok na mnie, wyglądała na zdziwioną, tak jakby nie spodziewała się mnie tutaj. Jednak szybko spostrzegłem że jej wzrok utkwił w Chortensji. Mała była przytomna, przeżyje, ale to jedyne czego byłam pewny. Powinienem wszystkich poinformować, jednak nie chciałem białej zostawiać samej. Postanowiłem więc wykorzystać obecność księżniczki.
- mogła byś mi w czymś pomóc? - zacząłem
- w czym? - odpowiedziała momentalnie
Spojrzałem do góry i mimowolnie zamknąłem oczy.  Głęboko westchnąłem, ciężko było mi powiedzieć co tak naprawdę było powodem do rozpaczy. Tym większej iż Chortensja była ulubienicą króla. Jednak w końcu zebrałem się w sobie, poza tym nie pierwszy raz spotyka mnie coś podobnego.
- przyjaźnicie się z Chortensją, prawda? - zacząłem
- kolegujemy, przyjaźń to trochę za dużo powiedziane. Wszakże ona przyjaźni się z  Shetani - odparła dość dziwnym tonem
Doskonale sam wiedziałem że lwiczki się nie znosiły od samego początku, ale jakoś musiałem zacząć rozmowę.
- Chortensja ocknęła się jak widzisz, ale... nie jest z nią najlepiej. Muszę o tym poinformować twojego ojca...
- więc w czym rzecz? - przerwała mi
Lennia zrobiła się bardzo arogancka. Ledwo ją poznawałem, nie była już w prawdzie maleńkim lwiątkiem i jej charakter ulegał zmianie, ale nie rozumiałem dlaczego aż tak się zmieniła. Dodatkowo przerażający był fakt że teraz to ona jest przyszłą królową. Nie przystępna, arogancka, myśląca tylko o sobie lwica na tronie? To z całą pewnością nie wróżyło nic dobrego. Istniała jednak na szczęście jeszcze szansa że królem będzie Sava, jednak ona nikła razem z dobrocią brązowej. Wielokrotnie próbowałem się dowiedzieć od duchów kto będzie następnym władcą,  jednak oni ciągle milczeli. Ich cisza była niepokojąca, mogła zwiastować wiele rzeczy i to nie konieczne dobrych.
- ehemm... - usłyszałem nagle
Spojrzałem na Lennie nie wyglądała na zadowoloną. Podejrzewam że było to spowodowane moim nagłym przerwaniem rozmowy, ale co ja mogłem na to poradzić po prostu tak mam. Widząc że złość wzrasta u niej z każdą chwilą postanowiłem powrócić do rozmowy
- na czym to skończyliśmy? Pamięć trochę mi szwankuje - wykrztusiłem
Księżniczka przekręciła oczami. Na jej twarzy malował się gniew jednak wymusiła na sobie uśmiech, albo coś do niego podobnego. Sam zresztą nie wiem wzrok też mam słaby. W końcu jednak cicho chrząknęła.
- miałeś do mnie jakąś prośbę
Zacząłem się chwilę zastanawiać co ja mogłem chcieć. Nic mi jednak nie przychodziło do głowy. Nie byłem już taki jak dawniej. Wiek robił swoje. Zacząłem gorączkowo myśleć o wszystkim, a przede wszystkim o tym co ja takiego mogłem chcieć. Trochę to zajęło jednak w końcu przypomniałem sobie o Chortensji i tym że nie mogę zostawić jej samej, a więc dłużej nie zwlekając zwróciłem się do księżniczki
- wprawdzie twoja przyjaciółka się ocknęła się, ale...
- koleżanka!!!!! Ile razy mam powtarzać - przerwała mi prawie krzycząc
Spojrzałem na nią karcąco, ale co ja mogłem zrobić nie miałem na nią żadnego wpływu. Mogłem wprawdzie o niej porozmawiać z królem, ale nie spodziewałbym się efektu, a to dlatego gdyż Kovu zrobił się bardzo nie przystępy. Jednak z nim to już nikt nie mógł nic poradzić. Pan i władca, tyle można o nim powiedzieć. No cóż jakby nie było muszę teraz się do niego wybrać.
- mogła byś przypilnować Chortensji, abym ja mógł iść do twojego ojca? - zwróciłem się z powrotem do następczyni
Spojrzała na mnie tak jakby czegoś nie zrozumiała i już miałem jej ochotę to powtórzyć. Jednak wstrzymałem się na chwilę i jak się okazało słusznie
- jasne - burknęła tak jakby chciała, a nie mogła
Nie czekając więc dłużej chwyciłem laskę i popędziłem w kierunku zejścia z baobabu, jednak kiedy byłem już na miejscu spojrzałem jeszcze raz w stronę Chortensji i Malaikiego
- biedactwa - pomyślałem po czym zsunąłem się z drzewa
Trochę co prawda się potłukłem, ale co to dla mnie przeżyłem czasy Mufasy, Skazy, Simby, a teraz Kovu. Może nawet dożyję momentu kiedy na tron wstąpi Lennia lub Sava. Sam nie wiem, ale parę siniaków to dla mnie nic. Szybko zebrałem się jednak w sobie kończąc rozmyślania. Bowiem czym prędzej wrócę z powrotem tym lepiej. Ruszyłem w kierunku Lwiej Skały. Lwiątka zapewne powiedziałyby że nawet antylopa z kamieniami na plecach i trzymana przez lwa szybciej by dotarła od mnie, ale cóż starałem się być jak najszybszy. W końcu jednak udało mi się dotrzeć na miejsce. Prawie. Musiałem jeszcze wspiąć się na górę co nie było ze względu na mój wiek łatwe. Ale jednak możliwe. Dlatego po dłuższym czasie udało mi się pokonać połowę drogi. Więc pół sukcesu za mną jeszcze drugie pół i będę na miejscu. Pozostała część drogi na szczęście była łagodniejsza, więc dalsza droga zajęła mi o wiele mniej czasu. W końcu udało się. Odetchnąłem z ulgą. Powinienem był od razu ruszyć do jaskini, gdzie spodziewałem się Kovu, ale musiałem chwilę odpocząć gdyż byłem bardzo zmęczony. Usiadłem więc na jakiejś skałce i chwilę odpoczywałem, po czym ruszyłem do miejsca gdzie miałem nadzieję spotkać króla. Na szczęście było to niedaleko więc szybko i baz trudu dotarłem na miejsce. Ku mojemu zadowoleniu władca był tam gdzie przewidywałem.
- witaj - zacząłem - mam ważne wiadomości
Spojrzał na mnie i chwilę coś mruczał, ale tak cicho że nic nie było słychać. W końcu podszedł bliżej.
- witaj Rafiki - próbował być miły - o co chodzi tym razem?
- o Chortensję...
- co z nią?
Wyglądał na wystraszonego, jakby się o nią bał. Wiedziałem że martwi się o nią i troszczy nawet bardziej niż o własne córki, ale takiego strachu nie widziałem u niego od czasu gdy został wygnany. Bardzo często zastanawiałem się co on tak naprawdę widzi w tej lwiczce, ale niczego nie wywnioskowałem.
- ocknęła się - odezwałem się w końcu
Kovu w ułamku sekundy wybiegł z jaskini, ale po chwili wrócił.
- wskakuj na mój grzbiet - rzucił oschle
Bardzo chętnie z tego skorzystałem, dzięki czemu w oka mgnieniu znaleźliśmy się pod moim baobabem. Jednak drogę na drzewo musiałem pokonać już sam. Król wykonał jeden skok i był na górze, ja potrzebowałem trochę więcej czasu, ale nie zajęło mi to więcej czasu niż gdybym był małym lwiątkiem. W końcu udało mi się dostać, więc czym prędzej podszedłem do Chortensji. Kovu patrzył na nią i co chwila nerwowo przestępował z łapy na łapę. Wyglądał na zdziwionego. Podejrzewam że spodziewał się iż mała będzie w pełni sił. W każdym razie należało mu wszystko wyjaśnić. Właśnie zamierzałem coś powiedzieć, gdy usłyszałem...
- co się stało?
Była to Chortensja. W pierwszej chwili trochę mnie zatkało, jednak szybko dotarło do mnie że tak naprawdę to dobrze że mała zaczęła mówić. Król na pewno się ucieszył, jednak kompletnie nie zwróciłem na niego uwagi. Szybko podszedłem do białej, a po chwili zacząłem wyjaśniać jej wszystko co zaszło. Wprawdzie trochę mi to zajęło i nie obyło się bez pomocy władcy, ale w końcu Chortensja dowiedziała się o wszystkim co zaszło. Była odrobinę zdezorientowana, a nawet próbowała wstawać. Jednak pomału wszystko sobie poukładała w głowie, niestety wstać nie mogła gdyż łapy odmówiły jej posłuszeństwa. Tego właśnie się obawiałem. W obecnej sytuacji, byłem pewny że jej przyszłość nie będzie usłana różami. Nie chciałem jej jednak straszyć, a królowi też postanowiłem tymczasowo nic nie mówić. Wiedziałem że w końcu będę to musiał ujawnić, ale to nie mogło się wydarzyć teraz, nie i już. Jak zwykle pogrążyłem się w swoich myślach. Był bym w tym stanie jeszcze długo gdyby coś, a konkretnie ktoś mnie z nich nie wyrwał.
- Rafiki!!!!!! - rykną Kovu
- tak? - zapytałem będąc nie do końca świadomy o co tak naprawdę może chodzić
- co z nią?
- czas pokaże - w istocie najbliższa przyszłość miała pokazać jak potoczy się jej dalsze życie, ale szczery to ja nie byłem
Bardzo chciałem coś z tym zrobić, ale chcieć to nie zawsze móc. Rzeczywistości często bywa okrutna. Miałem jednak cichą nadzieję że wyliże się z tego, dodatkowo nie opuszczało mnie wrażenie że posiada swojego strażnika. Był to dla mnie wielki szok gdyż własnym opiekunem nie mógł poszczycić się byle lew. Nie miałem jednak pewności, a ilekroć próbowałem dowiedzieć się od dawnych władców czy moje podejrzenia są słuszne oni... milkli.  Byłem bezradny, a może nawet zagubiony. Nie jest to dla mnie normalne, ale na szczęście jakoś sobie z tym radzę. Małe lwiątko, a tyle zagadek. Jestem pewny że skrywa nie jedną tajemnice.
- "przyczyni się do wielu nie przyjemnych zdarzeń, choć na pozór nie będzie miała z tym związku" - dowiedziałem się kiedyś od Mufasy
Z nią z całą pewnością jest coś nie tak. Może to głupio zabrzmi, ale postanowiłem ją zapytać w prost.
- Chortensja, nie ukrywasz czegoś przed nami?
Cała obecna tu trójka spojrzała na mnie dziwnie.
- gwiazdy zmieniają położenie cały czas, ale jeśli coś mają w sobie ukrytego ustają - powiedziałem by zrozumieli, ale po ich pyskach wnioskuje że nadal nie mieli pojęcia co ja mówię
Zapanowała cisza, jakby czas przestał płynąć Wszystko się zatrzymało. Nawet wiatr nie śmiał przerwać tej chwili. Ale nie wiem czy było bardziej dziwnie czy wyniośle. Mogło by to trwać jeszcze długo, gdyby... no własnie gdyby nie zachowanie naszego najznamienitszego króla który oprócz tego że z dnia na dzień jest coraz bardziej okrutny, to na dodatek kompletnie brak mu dobrych manier. Widać to było wyraźnie w tej sytuacji, gdy przerwał ten moment głośnym chrząknięciem. Oczywiście od razu spojrzałem na niego i czekałem na jakieś wyjaśnienia.
- możecie na chwilę wyjść - usłyszałem - chciałby porozmawiać chwilę na osobności z Chortensją
Spojrzałem na niego pytająco, jednak on tylko głośno się zaśmiał. Nie czekając więc dłużej oddaliłem się. Lenia musiała zrobić to chwilę przed mną gdyż już jej nigdzie nie widziałem. Postanowiłem iść na drugi koniec drzewa. Tam gdzie znajdują się malunki obecnej rodziny królewskiej. Tam też się udałem. kiedy dotarłem na miejsce uważnie zacząłem oglądać każdy z osobna. Nie wiem czego dokładnie szukałem, jednak chciałem w końcu dowiedzieć się co z skrywa król? Dlaczego jego i Kiary stosunki tak się pogorszyły? Kto obejmie tron? Jaką rolę ma w tym wszystkim Chortensja? Była jeszcze jedna rzecz związana tylko i wyłącznie z rodziną
królewską. Ciarki przechodziły mnie na samą myśl. Działo się bowiem coś złego, coś co nie opuszczało jaskini. Nikt o tym nie wiedział, ja również. Byłem jednak pewny że cos jest na rzeczy. Czyjeś życie wkrótce się zakończy. ale to nie będzie byle lew czy lwica. Tak przynajmniej twierdziła Uru (jedna z dawnych królowych). Szukałem odpowiedzi dość długo. Tak długo że słońce zaczęło chylić się ku zachodowi. Nic jednak nie odkryłem, a może jednak? Sam już nie wiem w każdym razie szybko wróciłem do Chortensji i Malaikiego. Biała spała, a po królu nie było śladu. Postanowiłem więc że i ja już ułożę się do snu, a resztą spraw zajmę się jutro z samego rana.